Jak wiadomo sesja is coming, ale ja pomiędzy fascynującymi drzewkami dendrytycznymi, a przeszczepianiem piątej nogi traszce w końcu zebrałam się do założenia bloga. Chociaż jest to zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne, niestety niewiele mogę poradzić na zbieg okoliczności jakim jest początek Nowego Roku, a co za tym idzie szumne postanowienia noworoczne, i niezaprzeczalne zbliżanie się największej zmory studentów, swojego rodzaju Buki każdosemestralnej.
Postanowienie pierwsze właśnie się realizuje i bynajmniej nie jest nim przyłączenie się do magicznej blogosfery, a raczej paląca potrzeba pisania tego co ślina na język, czy w tym przypadku na palec, przyniesie, aby rozruszać co nieco skostniałe szare komórki.
Nie wiem co mi się z tego wykluje, ale planuje co jakiś czas katować was cudownościami otaczającego nas świata.
Bywajcie