W ostatnich latach przeszłam przez kilka etapów drogi do siebie.
Na początku było sprzątanie, musiałam uporać się z problemami, z tym, z czym sobie nie radziłam.
Później było nieśmiałe poznawanie i odkrywanie siebie tego, kim jest ta osoba, w moim długaśnym ciałku, co lubi, co ją interesuje, czego się boi, co się dla niej liczy.
Teraz obserwuję, że powoli kończy się proces odkrywania, choć może nie kończy, bo chyba nie da się siebie odkryć tak raz, na sto procent. Odkrywanie przesunęło sie odrobinę i zrobiło miejsce tworzeniu. Tworzenie takiej siebie, jaka chcę być. Tak jak odkrywanie było poznawaniem mojego realnego „ja”, tak tworzenie jest drogą to zbudowania mojego „ja” idealnego.
Przez czas, który nazywam sobie „wstępem do dorosłości” moja psychika i spojrzenie na świat zmieniały się bardzo dynamicznie. Tak bardziej osiadłam w sobie, a kiedyś próbowałam przed sobą uciec (kto też próbował, wie, że to wysiłek z góry spisany na straty). Na pewno jest w tym duży udział naturalnego rozwoju osobowości, dojrzewania i całej biologii, ale z czystym sumieniem mogę poklepać się po plecach i pogratulować sobie olbrzymiej pracy nad sobą, która przyniosła całkiem zadowalające efekty. Wiele było kryzysów i to tym trudniejszych, że zupełnie niewidzialnych i trudnych do wyjaśnienia otoczeniu. Tysiące mindfucków i kliknięć w głowie zwieńczonych „kurwa, to o to chodzi".
A to kilka moich wewnętrznych sukcesów i wniosków z tego okresu:
Nie muszę nic nikomu udowadniać
Jeśli powodem działania jest chęć udowodnienia komukolwiek czegokolwiek, to bardzo spala i w gruncie rzeczy do niczego nie prowadzi. Może po drodze uda się osiągnąć kilka rzeczy potocznie postrzeganych jako sukces, ale takie działanie dużo kosztuje wewnętrznie i wyniszcza, bo próbując innym udowodnić, jaki jesteś zajebisty, żyjesz ich życiem, a nie swoim.
Mówię szczerze co leży mi na sercu
Kiedyś bardzo trzymałam w sobie wszelkie wątpliwości, żale, albo to, że po prostu nie podoba mi się czyjeś postępowanie w stosunku do mnie. Czułam się winna, tego, że ktoś nie jest w stosunku do mnie w porządku i bałam się urazić taką osobę, mówiąc jej, co mi nie pasuje (nie szukaj tu logiki). W końcu nauczyłam się jasno i klarownie komunikować, że coś nie gra i stawiać tym samym granice. Robię to nie dlatego, że lubię się czepiać (bo bardzo nie lubię), ale dlatego, że nie wyobrażam sobie mieć coś do kogoś, spotykać się, uśmiechać i udawać, że nic się nie stało. Uważam, że to strasznie psuje relacje, bo w końcu takich drobiazgów nazbiera się tyle, że wybuchną przy jakiejś drobnostce. Robię to szczególnie w relacjach, na których mi zależy, bo chcę, żeby sytuacja była przejrzysta. Czasem powoduje to chwilowe ochłodzenie, ale ostatecznie zawsze wychodzi na dobre i więź umacnia. A jeśli relacja się rozpadnie z powodu szczerości, to no cóż, widocznie nie była zbyt wiele warta.
Dbam o swój spokój wewnętrzny
Trochę nawiązując do poprzedniego punktu, kiedyś bardzo mocno się przejmowałam tym żeby nikogo w moim otoczeniu nie wprowadzić w zakłopotanie czy poczucie dyskomfortu, nawet jeżeli ja w danej sytuacji czułam się mega źle. Dzisiaj już coraz rzadziej pozwalam sobie na coś takiego, bo zrozumiałam, że jest to rodzaj autodestrukcji i zwyczajny brak instynktu samozachowawczego.
Asertywność to powiedzieć sobie tak
To, że asertywność polega na odmawianiu, kiedy nie chcę się czegoś zrobić, wie nawet czterolatek. Często zapomina się jednak, że asertywność to też zgodzenie się na to, na co chcemy, nawet jeśli otoczenie nalega na odmowę. Dla mnie najtrudniejszym, a jednocześnie najbardziej satysfakcjonującym asertywnym doświadczeniem, było powiedzenie „tak” sobie, swoim marzeniom i potrzebom.
Nigdzie mi się nie śpieszy
Świat goni naprzód i pogania nas bacikiem po tyłkach. Też brałam udział w tym wyścigu, lecąc przez szkoły, studia, miliard działań dookoła studiów (bo przecież jak chce się mieć po nich prace, to trzeba tyyyle robić, najlepiej za darmo! Najważniejsze jest zbieranie doświadczenia!) bez większego zastanowienia. No i dzisiaj mam, wykształcenie, całkiem nie najgorsze jak na swój wiek doświadczenie i wniosek, że niepotrzebnie się tak śpieszyłam, bo z drugiej stony dopiero teraz zaczynam rozumieć, o co mi w życiu chodzi. Może bez tych doświadczeń, pędu i ton frustracji do dziś, bym nie wiedziała ;) Niespieszność dotknęła też innego aspektu mojego życia. Nie śpieszę się z odpowiedziami i opiniami. Nawet jeśli ktoś mnie weźmie za mniej bystrą, wolę dać sobie kilka sekund na przemyślenie swoich odpowiedzi i osądów, zanim palnę coś z automatu. Uważam, że słowa mają olbrzymią moc, za swoje biorę odpowiedzialność, więc nie chcę brać odpowiedzialności, za cos czego tak na prawdę nie myślę.
Nie muszę mieć zawsze racji i opinii na każdy temat
Nie wiem, czy to kwestia wyrośnięcia z nastolatkowej nieomylności, ale stałam się dużo bardziej otwarta na obraz świata inny niż mój. Zdaję sobie sprawę z tego, że na świecie dzieje się dużo rzeczy, których nie rozumiem i dużej cześć z nich być może nigdy nie zrozumiem. Wraz ze zdobywaniem nowej wiedzy moje zdanie o pewnych zjawiskach może ulec zmianie. Moją głupotą i słabością byłoby trzymanie się swojej racji za wszelką cenę, nawet po poznaniu nowych okoliczności. Coraz częściej też dochodzę do wniosku, że nie muszę czegoś sądzić na każdy możliwy temat. Są rzeczy, które mnie po prostu nie interesują i nie muszę mieć na ich temat zdania. Są też rzeczy, które mnie interesują, ale nie czuję, żebym swoim małym rozumkiem mogła je ogarnąć na tyle, żeby je sądzić.
Komunikacja to podstawa
Może to trochę banał, ale gdyby każdy ten banał przyswoił, żyłoby się nam wszystkim dużo lepiej. O ile łatwiej jest kochać ludzi, jeśli się ich rozumie albo chociaż dąży do ich zrozumienia! O ile sprawniej załatwia się sprawy, kiedy wiadomo, o co chodzi! O ile przyjemniej się żyje, kiedy jest się zrozumianym! Dążę do tego, aby moje komunikaty były proste i precyzyjne i powiem szczerze, że to wcale nie jest prosta sprawa. Łatwo jest być uważanym za mędrca, kiedy używa się trudnych słów i tłumaczy wszystko naokoło, tyle że ja doszłam do tego, że nie potrzebuję poklasku wynikającego z tego, że ktoś w moim otoczeniu czuje się głupi, bo nie rozumie, co do niego mówię. Mówić prosto mądre rzeczy to jest sztuka i cel, do którego dążę.
Tylko wariat jest coś wart
Pomimo, a może właśnie przez mój kierunek studiów widzę, że normalność to pojęcie totalnie względne. Właściwie nie ma czegoś takiego jak normalność. Dążyć do normalności, to trochę tak jak dążyć do ciała Beyonce z okładki Vouge'a. To ciało nie istnieje i ostro określona normalność też nie. Każdy ma na swój sposób, jakieś "dziwne" myśli, "dziwne" przyzwyczajenia, "dziwne" lęki, "dziwne" postrzeganie świata, "dziwne" marzenia. Zawsze znajdzie sie ktoś dla kogo będziesz wariatem bo się za bardzo przejmujesz, rzucasz medycynę żeby zostać malarzem, śmiejesz się kiedy się denerwujesz albo boisz, albo jesz na śniadanie to co inni jedzą na obiad. Nie ma nic złego w byciu trochę dziwnym, specyficznym, ekscentrycznym. Jest dużo złego w udawaniu kogoś kim się nie jest.
Możesz być kim chcesz
Jeśli masz odwagę zawalczyć i powiedzieć sobie tak. Nie mam tu na myśli, tylko życia zawodowego. Możesz być dobry, szczęśliwy, wolny, spełniony, kochany, odważny, efektywny, pełen energii. Daj sobie szansę i zacznij działać.
Bywajcie!
Dziękuję Ci za przeczytanie tego artykułu — włożyłam dużo czasu i energii w stworzenie go dla Ciebie. Dlatego będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie ślad! Bez znaku od Ciebie, ten blog nie jest kompletny.
- Zostaw komentarz na Facebook'u — Twoje przemyślenia, wnioski i doświadczenia są dla mnie bardzo cenne, dzięki nim mogę tworzyć artykuły o tym, co jest dla Ciebie interesujące i przydatne.
- Podaj dalej! - jeśli to, co piszę, coś w Tobie ruszyło, albo Ci pomogło, podziel się tym ze swoimi znajomymi, może oni też znajda tu coś dla siebie.
- Wpadnij na Instagrama — jeśli jesteś ciekaw, jak wygląda codzienne życie, autorki tych wszystkich mądrych wywodów, zajrzyj tutaj. A jeśli szukasz kopa do działania, zajrzyj do mojego rocznego wyzwania rysunkowego, znajdziesz tu codzienną dawkę motywacji!
- Zajrzyj na Facebook'a — dzięki fanpage'owi będziesz na bieżąco z najświeższymi artykułami, znajdziesz tu też linki do ciekawych materiałów i miejsce do dyskusji na około-egzystencjalne tematy :)
Stay tuned!