![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjF8eG0cblQPdk9FYTrBI1OP2kiuHV9eiHgMfxoqp6mGcJQApGGIyCFS56Jj3apZYD2YwFS9hLZes0D173dbNcX8QkHFiTI1ZeXOSkS7m27umORjiDrKKcOLPVjRV-dKbU0we-AaSsYHHGP/s640/head.jpg)
Miesiąc temu rozwaliłam trzeci w ciągu dziewięciu miesięcy telefon. Przeważnie rzeczy, które mam, służą mi latami, ale telefony jakoś się mnie nie trzymają.
Stało
się - szybka pęknięta, dotyk nie działa. Małe telefoniczne
zwłoki. Nie po to się medytuje i ćwiczy siłę umysłu, żeby się
taką błahostką denerwować. O nie… Przyjmuję to na swoją wątłą
klatę. Mówię: „A to pech!” i chowam telefon do torby, myśląc,
jak ja teraz będę żyć bez łączności ze światem, bez
fejsbóczka, instagrama, slacka, aplikacji, która przypomina mi o
piciu wody i folderu, w którym zapisywałam myśli, które mnie
naszły niespodziewanie w środku nocy.
I
tak właśnie zaczął się jeden z najlepszych momentów w moim
życiu.
Oczywiście
nie raz już czytałam, jak to ciągłe bycie w kontakcie ze
wszystkimi i wgapianie się w ekran nas rozmywa, jak fatalnie wpływa
na koncentrację, na relacje i ogólne samopoczucie.
Ale
wiadomo, pisali. Napisać można wszystko.
Naprawdę
nie spodziewałam się, że kiedykolwiek oświadczę publicznie:
Życie
zaczyna się po zabiciu smartfona.
Ale
koniec lania wody, czas napisać, dlaczego tak jest.
Na
początku zaznaczę, że ani nie zmieniłam diety, ani nie
zwiększyłam swojej aktywności fizycznej.
Laser
focus
Przez
ostatnie kilka miesięcy nie mogłam się na niczym skupić, ciężko
było mi się uczyć nowych rzeczy, ostatnimi czasy czuję, że moja
koncentracja jest ostra jak brzytwa. Czytam raz i rozumiem, szybciej
i więcej zapamiętuję, mam większą jasność myślenia.
Akcja-motywacja!
Wraz
ze spadkiem koncentracji pojawił się absolutny brak motywacji,
robiłam tylko to, co musiałam - i to z trudem. Snułam plany i za
żadne skarby nie mogłam zabrać się za ich realizację. Od mniej
więcej dwóch tygodni czuję wielki zastrzyk motywacji, nie
zastanawiam się nad tym, co mam do zrobienia, po prostu siadam i to
robię. Wróciła moja ciekawość świata, chęć na czytanie
książek.
Czas
Od
zawsze powtarzam, że telewizor to największy zjadacz czasu i jego
jedyne słuszne miejsce to wysypisko śmieci. Nie zauważyłam, że
smartfon robi dokładnie to samo. Ile godzin spędziłam na
bezmyślnym przewijaniu Facebook'a, tego nie zliczę. Ważne, że
teraz okazuje się, że mam w ciągu dnia czas i na pracę, i na
przyjemności. Aż dziw bierze, ile można przeczytać, kiedy w
wolnej chwili zamiast za telefon łapie się za książkę.
Zastrzyk
energii
Znacie
to uczucie, kiedy śpi się po 10 godzin, a ciągle jest się
zmęczonym? Najpierw zrzuca się to na jesienna chandrę, potem na
zimę, potem na wiosenne przeziębienie, w końcu na upał i tak w
kółko. Hmmm, ale to nie jest normalne, żeby zdrowy, 20-30-letni
człowiek był aż tak zależny od pogody. No i okazuje się, że nie
jest.
Jeśli
po położeniu się do łóżka nie odpisuje się przez godzinę na
miliard wiadomości, po odłożeniu już telefonu nie słyszy co
chwila wibracji, a jako pierwsza rzecz w ciągu dnia nie sprawdza, co
przez noc wydarzyło się w internecie, to okazuje się nagle, że da
się wyspać, w ciągu dnia mieć energię do działania, a wieczorem
paść z radosnego zmęczenia.
Spokój
Okazało
się, że bycie wciąż on-line nie tylko znacznie zaburzało jakość
mojego snu, ale też jakość dnia w ogóle. Nawet jeśli już udało
mi się za coś zabrać, to co chwilę byłam od tego odrywana, przez
co znacznie spadła moja efektywność. Zauważyłam też, że stałam
się bardziej nerwowa, dużo łatwiej było mnie wytrącić z
równowagi. Do tego ciężko było mi się w cokolwiek zaangażować,
czy po prostu delektować chwilą.
Większa
chęć i radość ze spotkań na żywo
Ostatni
punkt jest chyba dla mnie najważniejszy. Od kiedy nie wiem, co
dzieje się u moich znajomych 24/7, dużo bardziej chce mi się z
nimi spotykać i na te spotkania czekam, bo nie są już tylko
relacją na żywo tego wszystkiego, czego już zdążyłam dowiedzieć
się z Facebook'a. Daję sobie możliwość, żeby się za nimi
stęsknić, żeby mogli mi o czymś opowiedzieć z tymi wszystkim
emocjami, które im towarzyszą. Prawdziwi ludzie są cudowni!
Podejrzewam,
że za kolejne trzy tygodnie ta lista będzie dwa razy dłuższa. Nie
planowałam wyzwania „X dni off-line”. Poniekąd zostałam do
niego zmuszona i wyszło mi to na dobre.
Do
tej pory nie mogę zrozumieć, jak przez tyle czasu, z własnej woli,
mogłam skazywać się na patrzenie na świat przez pryzmat tego
małego, przydatnego, acz nie niezbędnego do życia urządzenia.
Nie
pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam jak najwięcej czasu
każdego dnia, z prawdziwymi ludźmi, prawdziwymi książkami,
zdarzeniami i emocjami.