Taniec intuicyjny w Łodzi, czyli jak poukładać sobie w głowie przez pracę z ciałem



Z tańcem intuicyjnym spotkałam się mniej więcej trzy lata temu i od razu się w nim zakochałam. 

Uważam, że praca z ciałem jest jedną z ciekawszych i skuteczniejszych, a jednocześnie zadziwiająco często ignorowaną, metoda pracy psychologicznej. Jestem zafascynowana tym jak bardzo praca z ciałem może wpłynąć na kondycję psychiczną, jak skutecznie ściągą blokady, z którymi praca werbalna nie daje sobie rady. Oczywiście na każdego działa co innego, ale w moim przypadku okazało się to strzał w dziesiątkę i klucz do otwarcia mojej psychiki. Przez te trzy lata miałam styczność z kilkoma metodami m.in.: z tańcem intuicyjnym własnie, ćwiczeniami lowenowskimi, pracą z oddechem, ćwiczeniami relaksacyjnymi Jacobsona i z metodami szamańskimi.

Dzisiaj podzielę się z Wami wrażeniami z tańca intuicyjnego dlatego, że w Łodzi właśnie ruszyły zajęcia, a także, ponieważ jest to jedna z metod, która sprawdzi się zarówno jako element samorozwoju jak i sposób na utrzymanie aktywności fizycznej.

Czym jest to cudo i na czym polega?

W przeciwieństwie do innych zajęć tanecznych podczas tańca intuicyjnego nie uczymy się żadnych kroków, nie staramy się tańczyć ładnie ani zgrabnie. Główną ideą jest to aby ciało same nas prowadziło, a naszym jedynym zadaniem jest za nim podążać, nie wstydzić się, nie ograniczać.
W skrócie, jeśli Twoja ręka ma ochotę machać się w górze przez dwadzieścia minut, to machasz nią w górze przez 20 minut.

Zajęcia wyglądają w ten sposób, że tańczymy do różnej muzyki, od spokojnej na początek, przez bardziej energetyczną, z powrotem do spokojnej, aby się wyciszyć. Na początku prowadząca podpowiadała nam ruchy, aby nas trochę oswoić i rozruszać, później każdy już tańczył tak jak czuł.  Później przypominała nam głównie o... oddychaniu :) Zatracając się w tańcu na prawdę można o tym zapomnieć. Ja większość tej godziny spędziłam z przymkniętymi oczami i wielkim uśmiechem na twarzy.Po tańcu, była chwila na relaksację i poczucie swojego ciała.

Co to daje?

1.Zwiększa świadomość ciała. Regularnie tańcząc albo uprawiając sport poznajemy swoje ciało, wiemy jak reaguje, jaki jest jego zasięg ruchu. W tańcu intuicyjnym nie narzucamy mu kroków czy ruchu, pozwalamy aby to ono nas prowadziło.

2. Wyraża więcej niż tysiąc słów. Nie o wszystkim co nam się przydarzyło, albo co w nas siedzi jesteśmy w stanie powiedzieć, ale dużo możemy pokazać. Kiedyś brałam udział w zajęciach z tańca intuicyjnego, których hasłem przewodnim była "Komunikacja". Jednym z ćwiczeń było "wytańczenie" swojej tajemnicy, czegoś o czym nie mówimy ludziom. Nie padło ani jedno słowo, a każdy wiedział o co chodzi. 

3. Nie lubię ćwiczyć, ale lubię się ruszać. Brzmi absurdalnie? Niekoniecznie. Po prostu moje ciało nie lubi wymuszonego ruchu, czyli ćwiczeń na siłowni albo fitnessu. Nie lubi też być ćwiczone partiami, czyli oddzielnie nogi, ręce, brzuch. Za to uwielbia być w ruchu, ale musi to być taki ruch, który angażuje je w całości i jest naturalny. Dlatego sport uprawiam "przy okazji", pływając, tańcząc, a latem zamieniam komunikację miejską na własne nogi i rower. Latem nie mam z tym problemu, ale zimą cierpię na deficyt ruchu. Szukałam zimowej aktywności dla siebie i szukałam. Już nawet miałam kupić karnet na jakieś zajęcia sportowe, ale nie mogłam się za to zabrać, bo wiedziałam, że bardziej będzie mnie to męczyło niż dawało przyjemność, skończę karnet, albo i nie i skończy się przygoda ze sportem (swoją drogą brak dopasowania formy ruchu do potrzeb i predyspozycji jest jednym z powodów porzucania postanowień noworocznych dotyczących aktywności fizycznej). Po raz kolejny w krótkim czasie sprawdza się prawdziwość haseł: "szukajcie, a znajdziecie" i "proście, a będzie wam dane". Intencja poszła w niebo i proszę, niedługo później trafiłam na te zajęcia :)

4. Przywraca ciało do życia. Od dziecka słyszymy: nie garb się, stój prosto, głowa do góry, złącz kolana, nie skręcaj stóp do środka, nie kręć się tak i tak dalej. Jako maluchy ruszamy się naturalnie, tak jak nasze ciało nam pozwala. Z czasem jednak te wszystkie ograniczenia sprawiają, że nasze ciało "kostnieje", mięśnie sztywnieją i są nieustannie spięte aby utrzymać nienaganna sylwetkę. Po pewnym czasie nie jesteśmy już w stanie świadomie tych mięśni rozluźnić. Kiedy oddamy ciału kontrolę, ono zaprowadzi nas tam gdzie tego potrzebuje.

4. Ekspresja. Na co dzień jestem raczej spokojna, ale bardzo dużo chłonę ze świata. I co jakiś czas muszę to wszystko, co w sobie noszę wyrazić, wykrzyczeć, wytańczyć, pozwolić się uwolnić. W codziennym życiu mało jest okazji, w którym można sobie na to pozwolić. Taniec jest idealnym buforem, ale no cóż, tańczenie na imprezie na całego nie zawsze dobrze się kończy. Po za tym alkohol, który przeważnie towarzyszy imprezom, bardzo tępi zmysły. Możliwość wytańczenia się na 100% procent w bezpiecznym otoczeniu i na trzeźwo jest cudowna.

5. Powrót do natury. Kojarzycie kadry na których członkowie plemienia zatracają się w ekstatycznym tańcu wokół ogniska? Patrząc na to zawsze odczuwam pewnego rodzaju tęsknotę za wolnością, bliskością natury. To ma w sobie coś pierwotnego, pięknego, naturalnego, magicznego. W naszej kulturze niestety ten zwyczaj wymarł, więc tańcząc na boso, całą sobą, czuję namiastkę tej utraconej dzikości serca.

6. Dziecięca radość. Kiedy ostatnio bawiłeś się tak jak w tedy kiedy miałeś 4 lata? Poświęcając zabawie całą swoja uwagę i zaangażowanie, nie zastanawiając się czy dobrze wyglądasz i czerpiąc radość z każdej sekundy tego co własnie robisz? O wewnętrzne dziecko trzeba dbać, bez względu na to czy ma się 5, 10, 25 czy 70 lat. Moje lubi tańczyć. A Twoje?

7. Relaks. Zajęcia na których byłam wczoraj nazywały się "Relaks w ruchu". Przyszłam na nie bardzo spięta i zmęczona. Czułam że moje ciało jest napięte i skostniałe, a umysł zestresowany. Wszystko co przeżywamy w życiu, wszystkie stresy zapisują się w naszych ciałach i jeśli stres i napięcie się utrzymuje, to w pewnym momencie nie czujemy już, niektórych mięśnie, nie możemy wykonać pewnych ruchów, znacie to uczucie, kiedy macie zakwasy "Wow, nawet nie wiedziałam że mam tam mięśnie". Dopóki były skurczone, w pewnym sensie było taka jakbyś ich nie miał.
Po zajęciach czuję się jak po dobrym masażu. W głowie cisza i spokój, napięcie z ciała zostało wytupane i wymachane.

To są zalety, które przyszły mi do głowy tak na gorąco. Na zajęcia planuję chodzić regularnie i  jestem przekonana, że przyniosą mi one jeszcze nie jeden fantastyczny prezent.

Zajęcia w Łodzi odbywają się w każdy piątek o godzinie 20.00, w Akademi Humanistyczno-Ekonomicznej, ul. Rewolucji 1905r nr. 52, sala H006. Nie trzeba się zapisywać, cena: pay as you wish. 

Prowadząca Gabriela Sajnóg, trener, coach, kobieta zwykła - niezwykła :) wprowadza przyjazną, spokojną atmosferę, od razu poczułam się na miejscu :)

PS: dla wstydnisiów - na sali jest zapalonych raptem kilka świeczek, dzięki, którym nie wpadamy na siebie, więc nie musicie krępować się obecnością innych osób, poza tym każdy bardzo szybko udaje się w podróż do własnego świata :)

PS: Bywajcie

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia