Kompleksy do kosza



Ostatnimi czasy dużo zastanawiałam się  nad tym, czy może być, jakaś jedna rzecz, która jest przyczyną ludzkich nieszczęść. Znalazłam dwie, bardzo ze sobą powiązane, które może nie są odpowiedzialne za 100 % katastrof, ale na pewno mają dość spory udział.


STRACH i KOMPLEKSY.

Dzisiaj słów kilka o kompleksach, bo o samym strachu można by dzisięciotomową serię napisać.

Kiedy przeanalizowałam swoje życie odniosłam wrażenie, że większość złych rzeczy spotkało mnie, albo przez moje kompleksy, albo osób, które w danym momencie były dla mnie znaczące. Potem zaczęłam przyglądać się historiom ludzi dookoła i ich bliskich. Och co za zdziwienie, znów kompleksy!

Trochę to przerażające, że niezadowolenie z pewnych cech swojego wyglądu, charakteru, swojej sytuacji materialnej, poziomu wykształcenia itd. może mieć moc miotacza ognia. Niszczyć rodziny, relacje, plany na przyszłość...
Poczucie gorszości, które często idzie za kompleksami sprawia, że na własne życzenie niszczymy szczęście swoje i innych.

Bo kompleksy latami karmione, będą się w nas sączyć jak trucizna, zniekształcając nasze postrzeganie świata.

Cieszę się, że udało mi się wrócić do sposobu myślenia z zamierzchłych czasów podstawówki, na które składają się, zazwyczaj tego typu, pytania:
- Czy intensywne myślenie o dużym nosie, sprawi że mój nos się zmniejszy?
- Czy mam wpływ na daną cechę, albo sytuację?
- Czy i co mogę zrobić?

Nie zawracałam sobie wtedy głowy rzeczami, których nie mogłam zmienić, a te które mogłam zmienić (np. skoro nie umiem, to się nauczę), po prostu zmieniała, bez rozkminiania przekonań i ograniczeń, o których w tedy nie miałam najmniejszego pojęcia.

Cały czas jestem oczarowana tym ile można nauczyć się od dzieci, nie tylko od tych które teraz ganiają gdzieś w okolicach, ale też od siebie samego kiedy było się małym.
Kiedy odkrywam jak wtedy rozwiązywałam problemy i radziłam sobie ze sobą uczę się bardzo dużo i zawsze zadaje sobie pytanie: gdzie się to wszystko podziało?
Ta cała dziecięca, mądrość, zaradność i przekonanie, że sobie poradzę, i z okropnym kotletem na talerzu, i z wredną koleżanką i z potworami, które próbowały mnie pożreć w koszmarach, ale którym na szczęście nigdy się to nie udało.

I w końcu odkryłam gdzie pogubiłam to wszystko.

DORASTANIE

Dziwny był to okres, w którym powinnam była stawać się mądrzejsza, pełniejsza, pewniejsza i po prostu ociekająca zajebistością,  a skończyło się na tym, że stałam się lwem z wyrwanymi zębami i pazurami, dziewczyną, która zaczęła chodzić w ciuchach przypominających worki na ziemniaki bo utkała sobie w głowie, że bliżej jej z wyglądu do szkapy niż młodej kobietki, kłębkiem nerwów i osobą tak pozbawioną wiary w siebie, że jak dzisiaj patrzę na siebie z przeszłości to nie wiem czy powinnam siebie przytulić, czy dać kopa za mazgajstwo.

Nagle całym moim światem stały się moje niedociągnięcia, to czego nie mam. Przez to co miałam w głowie, przyciągnęłam do siebie osobę, która na początku mówiła na głos to co sama myślałam, a potem zaczęła iść w tym dalej, sprawiając, że czułam się bezsilna, bezwartościowa, i  jednoczesnie głupio wdzięczna, że ktoś poświęca mi uwagę, choćby po to, żeby mi każdego dnia dowalać.

Idealny scenariusz na katastrofę. Na szczęście coś w porę pyknęło mi w głowie i się wywinęłam, ale od tej pory każdego dnia robię wszystko, żeby siebie lubić, bo wiem, że jak siebie lubić nie będę tak, że byle kto przyjdzie i mi nagada, a ja mu uwierzę, bo z natury jestem osobą dość ufną i naiwną.

Za kompleksami idzie poczucie wstydu, a w tedy zaczyna się już gnębienie nie tylko siebie, ale i innych, byleby tylko pozbyć się tego wstrętnego uczucia. Plucie jadem na lewo i prawo. Ostatnia wojna wybuchła bo ktoś miał kompleksy, więc z tym tematem nie ma żartów.

Znam osobę, która żyje niemal w bajce. Ma kompleks pochodzenia (bo jest zwyczajne) i przez to terroryzuje otoczenie, żeby było ultra perfekcyjne, zamiast doceniać i cieszyć się z tego co ma.

Przez okres szkoły ja i moja siostra byłyśmy gnębione przez dziewczyny, które miały kompleksy związane ze swoim wyglądem. Naszym przestępstwem było to, że byłyśmy bardzo szczupłe i wysokie, a one nie.

Zdaje się błaha rzecz, kompleks, a może sprawić, że życie zamieni się w męczarnię.

Nigdy nie ignoruj swoich kompleksów. Zadaj sobie trzy pytania i pokaż kto tu rządzi. Nie pozwól, żeby poczucie braku przysłoniło Ci to co w sobie masz.

Nie pozwól, żeby świat wmówił Ci, że czegoś Ci brakuje.
Nie pozwól aby ten wstrętny głos w Twojej głowie wmówił Ci, że czegoś Ci brakuje.

Jesteś cudem. Masz w sobie wszystko czego potrzebujesz żeby być szczęśliwym.

Bywajcie :)


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia