Lost in Translation



Odnoszę wrażenie, że dużą trudnością jest brak precyzji w komunikacji między ludźmi. Nie powiem, że to przypadłość dzisiejszych czasów, bo kiedyś różnice społeczne były znacznie większe niż dzisiaj, co niosło za sobą wielkie różnice w języku pomiędzy poszczególnymi klasami. Dzisiaj mamy dużo łatwiejszy dostęp do tego, aby bez względu na status osiągnąć dosyć wysoki poziom językowy, jednak wydaje mi się, że rozwój technologii, paradoksalnie temu nie sprzyja. Język staje się uboższy, bardziej spłaszczony, mniej ostry i precyzyjny. Pamiętam jak czytałam "1984" Orwella, a zaraz po tym "Mechaniczną pomarańczę" i wizja przedstawianej tam "nowomowy" wydała mi się zatrważająca, dzisiaj widzę, że to się dzieje.

Tyle osób nie potrafi ze sobą rozmawiać, dojść do tego, o co im naprawdę chodzi, rozmawiają nie ze sobą, ale obok siebie, nie potrafiąc zauważyć, kiedy zaczynają mówić o tym samym.


Nauka komunikacji, zdrowej asertywności, wyrażania swoich emocji i nauka konstruktywnego kłócenia się to tematy, które powinien być obowiązkowymi przedmiotami we wszystkich szkołach, a pewne elementy przydałyby się w przedszkolu. I nie dlatego, abyśmy wszyscy mówili jak Słowacki (choć byłoby to piękne), albo potrafili sobą nawzajem manipulować, tylko po to, aby jakość naszego życia była lepsza. 


Wszyscy kąpiemy się w ludzkiej zupie, żyjemy z ludźmi, pracujemy z ludźmi, robimy biznesy z ludźmi, odkrywamy siebie, przy udziel innych osób. Relacje to nieodłączna cześć naszego życia, dużo większa niż możemy sobie z tego zdawać sprawę. Wpływają na to, jak się czujemy, co osiągamy, jak funkcjonujemy.

Mając dookoła siebie ludzi, z którymi nie potrafimy się dogadać, spalamy się powoli wewnętrznie, albo cały czas się kłócąc, albo trzymając wszystko w sobie. Można oczywiście natychmiast zakańczać relacje z osobami, które nie myślą tak jak my, z którymi nie możemy dojść do porozumienia, ale są relacje, tak cenne, że warto wyjść ponad siebie i nauczyć się ze sobą rozmawiać.


Z jednej strony nauczyć się nazywać swoje emocje i je wyrażać, z drugiej dążyć do precyzyjnej komunikacji. Oba te zadania nie są łatwe, bo na pewnym poziomie wymagają schowania swojego Ego do kieszeni, ale choć może nie być to widoczne na pierwszy rzut oka, opanowanie tych umiejętności, polepszy jakość związków, pracy, codziennego funkcjonowania. O ile łatwiej jest działać, gdy wszyscy zaangażowani wiedza, o co chodzi i nie trzeba tracić czasu na walkę z humorkami i tłumaczyć wszystkiego, wciąż bez pewności czy zostaniemy zrozumiani.


W naszym społeczeństwie to odbiorcę obwinia się za to, że nie zrozumiał. Już w szkole spotykamy się z tym, że jeśli nie rozumiemy polecenia, to jesteśmy "głupi", w relacjach jesteś "głupi" bo nie wiesz, o co mi chodzi. A jak często zastanawiamy się nad tym, czy mówimy do innych w zrozumiały dla nich sposób, czy dopasowujemy swoją mowę do odbiorcy? Nie sztuką jest mówić do małych dzieci językiem akademickim i czuć się bohaterem, bo "głupie" dzieci nic nie zrozumiały. To jest żałosna próba podreperowania własnego Ego kosztem słabszych. Tak samo jest na co dzień, w relacjach dorosłych ludzi, odpowiedzialność za to, czy komunikat jest zrozumiały leży po stronie nadawcy, to jego zadaniem jest zrobić wszystko, żeby został zrozumiały. 



Czy jest na to jakieś rozwiązanie?


Podstawowe: czytać, czytać, czytać, poznawać jak najwięcej słów i ich znaczeń, aby nasz język, był narzędziem, który wznosi nas na wyżyny, a nie ogranicza.


Dodatkowe, ale niemniej ważne: 


  • uświadomić sobie, że to ważne i że trzeba nad tym pracować, 
  • dbać o własne poczucie wartości, aby w komunikacji prowadzić jak najmniej gierek, 
  • pracować nad empatią, 
  • otworzyć głowę na perspektywy osób, z którymi chcemy nawiązać kontakt.

Jest to temat piekielnie ważny szczególnie, teraz gdy tak duża część naszej komunikacji odbywa się przez internet, bez udziału mimiki i mowy ciała, bez możliwości wykonania gestów, które mają większa moc niż słowa.

Nawet teraz pisząc tego posta, czy przy którymkolwiek innym, muszę zwracać szczególną uwagę na to, aby przekazać za pomocą słowa pisanego, to o co mi chodzi, aby mój tok myśli był zrozumiały dla osoby, która nigdy nie miała okazji porozmawiać ze mną na żywo. I teraz, gdyby ktoś napisałby mi, że piszę głupoty, moim pierwszym zadaniem, byłoby wyjaśnienie tego, jak zostałam zrozumiana, a nie kłócenie się z tą osobą, że nie, na pewno to ona nie ma racji, bo ja przecież wszystko sobie tak wspaniale przemyślałam... Mogłoby się okazać, że myślimy podobnie i nie ma się o co kłócić. 

Coraz częściej, czy to w swoim życiu, czy obserwując innych, widzę, jak ważny jest to temat. Od dobrej, sprawnej, nieobciążonej wewnętrznymi komunikacji, zależy tak wiele, w pewnym sensie losy świata ;)

Bardzo jestem ciekawa, co myślicie na ten temat. Czy uważacie, że dbanie o język jest ważne, czy może według Was dzisiejszy świat już tego nie potrzebuje? Zabierz głos, klikając tutaj.

Bywajcie :)




Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia