Dzisiaj czas na obiecany post o koktajlach. Pije ich tak dużo, że wydaje mi się, że mam pewne kompetencje aby się o nich trochę powymądrzać.
Na co dzień koktajle są moim śniadaniem, a że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, mam w stosunku do nich pewne wymagania.
1. Musi być sycący: aby taki właśnie był, jako bazy trzeba użyć czegoś konkretnego. Ja najczęściej używam bananów, próbowałam tez kiedyś z płatkami ryżowymi, nie był to najlepszy na świecie eksperyment, ale awaryjnie ujdzie w tłoku. W planach mam wykorzystanie jako bazy kaszy jaglanej.
2. Dopasowany do pogody: latem miksuję ananasy, arbuzy, lód czyli wszystko co orzeźwiające. Teraz, jesienią dodaję świeżego imbiru, a zamiast zimnej wody, dodaję ciepłą, lub napar ziołowy.
3. Funkcjonalny: czyli super gdyby oprócz tego, że jest smaczny i sycący, robił coś jeszcze. Bo mój koktajl, to koktajl pracujący. Z odpowiednim naparem, dba o moja cerę (bratek), odporność (czystek), lub energię (zielona herbata), codzienną dawkę witamin(szpinak, jabłka), kwasów tłuszczowych (siemię, chia, olej lniany) czy błonnika (siemię lniane, otręby).
Pod spodem zamieszczam grafikę, w której opisane jest co powinien zawierać koktajl moim zdaniem idealny:
A żeby nie wydawało się to tak skomplikowane podaję przepis na mój Hit Października:
- 2 banany
- 2 jabłka (bez skórki i pestek)
- pół awokado
- duża garść szpinaku
- 400 ml naparu z czystka
- 1 cm świeżego imbiru
Z takiej ilości składników wychodzi mi około 1,2-1,4 litra napoju.
DLA KOGO?
Oczywiście koktajle są dla wszystkich zainteresowanych, ale szczególnie sprawdzą się w przypadku osób, które chcą jeść śniadania, ale tak jak ja, rano nie mogą przełknąć nic konkretnego. W koktajlu przemycam sporą porcję owoców, której "na sucho" w życiu nie zjadłabym o tej porze.
Polecam też wszystkim, którzy dbają o zdrowe odżywianie. W koktajlu zmieści się wiele zdrowych wspaniałości, które ciężko jeść w podstawowej formie, np. nasionka chia, imbir oraz wszelkiego rodzaju napary ziołowe. Jest to sposób na to aby szybko i łatwo wdrożyć je do codziennej diety.
CZY TO WYGODNE?
Jeśli martwisz, się, że poranna zabawa w zrobienie koktajlu zajmie Ci za dużo czasu, to nie ma się czym martwić, Jeżeli używasz prostych składników, których nie trzeba bardzo długo łuskać, albo obierać, to zajmie Ci to kilka minut. Jeżeli chcesz używać takich rzeczy, po prostu przygotuj je wieczorem, albo większą ilość wcześniej, po porcjuj i zamroź (ja tak robię ze świeżym szpinakiem i marchewką).
Jest jeszcze kwestia mobilności. Jajecznicę trochę ciężko zabrać ze sobą i zjeść np. w drodze do pracy, szkoły. Koktajl i tutaj sprawdzi się mistrzowsko. Ja swój transportuję w czymś takim:
lub w dużej plastikowej butelce po Kubusiu. Myślę, że nieźle może sprawić się też shaker do odżywek dla sportowców.
CZYM MIKSOWAĆ?
Na rynku są rozmaite urządzenia, ja do tej pory wypróbowałam dwa rodzaje blendera. tzw. żyrafkę, czyli:
oraz zwykły blender stacjonarny:
I jeden, i drugi dobrze się sprawdza, stacjonarny mieli trochę mocniej, ale prawdopodobnie wynika to z tego, ze kiedy używałam częściej ręcznego nie miałam czasu na zbyt długie czekanie, aż wszystko się idealnie rozdrobni (byleby nie było żadnych dużych kawałków :P), ze stacjonarnym jest ten komfort, że włączasz go na 2 minuty i w tym czasie robisz co chcesz, bo jak wszyscy wiemy 2 minuty z rana to na prawdę kupa czasu.
Mam nadzieję, że przekonałam Was do codziennego picia koktajli, jeśli nie na śniadanie, to np. jako przekąskę w ciągu dnia.
PS: Zdjęcia blenderów i shakera nie należą do mnie.
Bywajcie :)