Idzie jesień. Stwierdziłam, że mam dwa wyjścia, albo zakopać się pod kołdrą i tak spędzić całą niedzielę mając nadzieję, że nikt nie zauważy mojej nieobecności, albo spróbować się zmierzyć z tą paskudą za oknem. Jako, że staram się ostatnio być człowiekiem czynu wybrałam to drugie.
Ladies and Gents, przedstawiam moje sposoby na jesienną chandrę:
1. Zielone koktajle
Zielone, albo jakiekolwiek inne. Ja aktualnie mam fazę na zielone, najsmaczniej na szpinaku, albo na pietruszce, właściwie można użyć każdej zieleniny. Dlaczego są dobre na jesień? Ponieważ są rano potężnym zastrzykiem witamin i energii. Do tego istne lato w szklance!
Niebawem cały post o koktajlach :)
2. Świece zapachowe
Pomysł może i banalny, ale mi nic tak nie poprawia nastroju jak porozstawiane po domu cudownie pachnące świece. Od razu robi się ciepło, przytulnie i nastrojowo, a cudowny zapach truskawki, pomarańczy lub ciasta czekoladowego jest dla mnie bardzo energetyzujący. Boskie zapachy mają np. świece z IKEI, są dość tanie, pachną naturalnie, a szklane osłonki, w których są można później wykorzystać jako, świeczniki do innych świec albo kiedy mam już ich za dużo, wędrują do kuchni aby stać się szklankami.
Do tego jesienią, włącza mi się tryb latarnia, czyli, wszędzie jest mi za ciemno i za ponuro i tylko dostawiam lampki i światełka, a świece zawsze są jakimś dodatkowym źródłem ciepłego, łagodnego światła.
3. Sport.
Prawda stara jak świat, nic nie wyprodukuje takiej ilości endorfin jak odrobina ruchu. I przez ruch rozumiem nie tylko katowanie się na siłowni albo bieganie. Super jeśli znajdziesz dla siebie taki rodzaj ruchu czy zajęcia, które polubisz i wpleciesz go w stały plan tygodnia, ale krótki spacer kilka razy w tygodniu też jest w porządku. Dla mnie fenomenem jest tez tańczenie podczas sprzątania. Włączam muzykę, biorę mopa, albo gąbkę i sprzątam w rytm muzyki, tańcuję i podśpiewuję. Mieszkanko lśni czystością, a ja mam wspaniały humor. Perfekcyjnie.
4. Zdrowa dieta
Kolejna prawda stara jak świat. Jak jesz dobrze, to czujesz się dobrze, niezależnie od pogody. Jesienią i zimą jem dużo zup kremów, bo dzięki nim przemycam do diety warzywa i owoce a jednocześnie rozgrzewam się od środka. Nie wiem jak Wam, ale jak mi jest ciepło, to już połowa sukcesu we wszystkim za co się zabiorę, bo jestem straszliwym zmarzlakiem.
Tutaj tak jak w przypadku zielonych koktajli, dbam o to, aby dostarczyć sobie jak najwięcej witamin i minerałów. Staram się unikać dużych ilości cukru, bo po nim mam taki dołek cukrowy, że nic tylko pójść spać.
5.Ludzie.
W sumie przez całe życie szukam inspirujących ludzi, ale jesienią i zimą jest to dla mnie szczególnie ważne aby to właśnie ich było w okół jak najwięcej, jednocześnie ograniczam kontakty z wiecznymi malkontentami i krytykantami, bez żalu. Może to trochę przedmiotowe podejście do ludzi, ale kiedy dopada chandra, trzeba być trochę egoistą i nie dać się zakopać pod marudzeniem innych, mam wystarczająco dużo własnego.
Z ludźmi wiąże się, także to że lubię z nimi przebywać, ale nie zawsze chce mi się wyjść z domu aby się z nimi spotkać. Tej jesieni zrobiłam sobie postanowienie, więcej wychodzić, a jak nie chce mi się wyjśc to zapraszać do siebie. Choćby na herbatę, albo film. Jak zapraszam do siebie to nie mogę nawet mieć wymówki, ze nie mam kasy, bo zawsze można się dogadać, ze ktoś coś przyniesie, albo umówić się, że robimy kakao, zakopujemy się pod kocami i snujemy opowieści o podróżach, koszt 0, Do socjalizacji i pobicia jesiennego dołka +100.
6. Przytul, przytul
Chłopaka, dziewczynę, męża, żonę, mamę, tatę, siostrę, kota, kogokolwiek. Najlepszy lek, na wszystko właściwie.
7. Czasami sobie odpuść
Nie musisz zawsze być idealna, możesz czasami być rozczochraną, zawiniętą w kołdrę kulką w niewyjściowej piżamie. Najważniejsze jest to abyś w takich momentach cieszyła się chwilą, a nie obwiniała się, że nie działasz na pełnych obrotach. Każdy musi czasami naładować baterie.
8. A kiedy skończysz już być puchatą kulką...
Bywajcie :)