Kiedyś nie robiłam listy postanowień noworocznych, bo wydawało mi się to po prostu.... głupie. Nie potrafię uzasadnić dlaczego. Po prostu głupie i już. W głowie oczywiście miałam dużo myśli w stylu: od stycznia, od nowego roku, po sylwestrze itp. ale nie spisywałam ich na kartkę. W ostatnich latach to zmieniłam. Wiecie dlaczego?
Bo spisanie postanowień na kartce to tak jak spisanie ze sobą umowy. Do puki plany krążyły tylko jako nieuchwytne myśli po głowie, nie odczuwałam musu ich wypełniania. Chciałam ćwiczyć, a nie ćwiczę, nic się nie stało, właściwie to w cale tego nie planowałam ( absurdalne co nie?)
W moim przypadku porównanie listy do umowy sprawdziło się jako niesamowity motywator, dlatego, że miewam problemy z zabraniem się za zadania, których nie muszę zrobić. Zupełnie inaczej jest kiedy się do czegoś zobowiąże, obiecam coś, albo właśnie, podpisze umowę, w tedy co by się nie działo zadanie wypełnię. No a umowa podpisana z kimś najważniejszym w życiu, czyli z samym sobą zobowiązuje podwójnie :)
Kiedy widzę swoje cele spisane, w chwili zwątpienia, zabiegania albo "nie chce mi się" wiem co mam robić. To mobilizuje i daje poczucie, że dąży się do czegoś konkretnego i świadomie tworzy się swoje życie.
Kiedy ostatniego dnia roku, biorę swoją listę i odznaczam co zostało wykonane a co nie, i tych rzeczy zrobionych jest na prawdę dużo, czuję wielką dumę i mobilizację do dalszego działania, Można to nazwać takim raportem rocznym z dokonań :)
Nie zawsze można zrobić 100 %, ale nie chodzi o to aby bić rekordy. Chodzi o to aby sukcesywnie poruszać się do przodu i budować swoją historię, a stworzenie listy planów i marzeń noworocznych i zaczęcie realizowania ich jest świetnym momentem aby zacząć to robić.
Jestem szczęśliwa z tego powodu, że moje plany na 2015 to nie będzie jakaś wielka rewolucja, ale w większości kontynuacja tego co zaczęło się dziać w 2014, W ostatnich latach moje życie zmieniło się o 180 stopni, zostało pocięte, sklejone, wygniecione i wyprostowane. Było niesamowicie, ale czas na chwilę oddechu. Ostatnimi czasy zaczyna mi się podobać takie poczucie ciągłości, tego, że coś trwa.
Czas na małe podsumowani.W tym roku udało mi się m.in:
- założyć i prowadzić regularnie bloga
- zacząć regularnie ćwiczyć
- przestać zupełnie jeść mięso
- znaleźć coś co mogę szumnie nazwać misją życiową
- jako zespół postawiliśmy na nogi Łódzki oddział organizacji, w której działam
- przeczytać kilkanaście książek i być na minimum 1 szkoleniu w miesiącu
- a co najważniejsze wynieść z nich dużo wiedzy
To najważniejsze. Nie wszystkie te rzeczy były na spisanej liście, ale myślę, że to co na niej zapisałam doprowadziło w pewien sposób do tych zmian
W tym roku planuję:
1. Dalej prowadzić Przyjemniaczka
2. Rozkręcić firmę
3. Odkładać regularnie pewna kwotę pieniędzy
4. Wyjechać gdzieś z moim chłopakiem
5. Zacząć się uczyć nowego języka
6. Jeść bardziej wegańsko
7. Spróbować nowego sportu
To najważniejsze. Przez najbliższy miesiąc będę jeszcze swoje plany doprecyzowywać. Zeszłoroczną listę zamknęłam pod koniec lutego, bo zmian było tyle, że co dwa tygodnie wszystko wywracało się do góry nogami.
Kochani życzę Wam szczęśliwego Nowego Roku, pełnego wyzwań i spełniających się marzeń. Abyście na swojej drodze spotykali jak najwięcej wartościowych, inspirujących i dobrych ludzi, a w waszych domach i sercach gościła miłość. Z takim zestawem podbijecie świat!
Bywajcie :)