Może jestem monotematyczna, bo o szczęściu będę pisała chyba po raz piąty, ale musicie mi wybaczyć. Jestem pasjonatką szczęścia i szczęśliwości, więc temat ten przewijać się będzie zapewne co jakiś czas. Z resztą w pisaniu, jak w życiu, nie jest tak, że raz się coś przemagluje i koniec, przeważnie pewne tematy wracają jak bumerang. Moje szczęście w temacie szczęścia jest takie, że konsekwentnie dążę w jednym kierunku, w którymś z postów nazwałam to drogą szczęścia. I moja choć kręta, choć wyboista, choć pełna smoków pragnących pożreć niewinną niewiastę, prowadzi mnie do przodu, w najmniej oczekiwanych momentach znajduję na niej schronienie, pomocna dłoń i wszystko to co niezbędne aby tę drogę przetrwać.
Wniosek z ostatnich dni jest prosty, oczywisty, ba, nawet banalny. Ale to jedna z tych rzeczy, o których choćbyś przeczytał/a tysiąc razy, a ludzie w okół powtarzali dwa tysiące razy to go sobie nie uświadomisz, dopóki sam/a do tego nie dojdziesz. Sam/a nie dostrzeżesz i Cię nie olśni.
O co chodzi?
O to, że prawdziwe szczęście jest w małych rzeczach. Po prostu.
Niesamowite jest to, że całe życie gonimy, za tym magicznym, nieuchwytnym szczęściem, za czymś wielkim, co nagle odmieni nasze życie. A tak na prawdę to nie o to chodzi, bo magia jest w najprostszych rzeczach. Dobre słowo, dotyk, kostka czekolady, uśmiech, spojrzenie głęboko w oczy, promienie słońca na twarzy. I już. Tylko tyle i aż tyle. I jest spokój, i jest szczęście, i jest poczucie, że po coś się chodzi po tym świecie. Dla takich momentów właśnie.
A kiedy już do tego dojdziesz potrzeba tylko jeszcze jednego drobiazgu. Pamiętać o tym. Nie zawsze jest łatwo, ale jeśli otaczasz się dobrymi ludźmi to znajdzie się taki, który Ci o tym przypomni.
Nie wiem czy mądre to czy nie mądre co napisałam, ale wiem jedno. To jedna z tych rzeczy dzięki którym żyję, mam na twarzy uśmiech, a moje serce wypełnia wdzięczność i miłość. W tych małych rzeczach jest paliwo, które pozwala iść do przodu.
Świat jest piękny. Bądź uważny.
PS. Zdjęcia nie należą do mnie.
Bywajcie :)