7 i pół sposobu na walkę z prokrastynacją.




Jako, że zbliżają się sesje, matury i inne tego typu bzdury, czas zmierzyć się z istotą, która dopada większość z nas w tego typu okresach. Prokrastynacja. Brzmi, co najmniej jak narzędzie do usuwania tkanki mózgowej przez nos. Ale nie (do tego jest specjalny drucik i wódka daktylowa). Spokojnie. To tylko stare, poczciwe odkładanie wszystkiego. Na później, na kiedyś, na potem, na wieczne nigdy.

Czemu to to nas tak dręczy. Czy nie moglibyśmy tak po prostu zabrać się do roboty? Łatwiej pomyśleć niż zrobić. Bo przecież jeszcze zawsze trzeba posprzątać, ugotować, pomalować szafki w kuchni i oddzielić ziarnka piasku od ziarenek maku.

Kilka szybkich faktów:
- prokrastynacja od niedawna uważana jest za zaburzenie psychiczne
- nie jest tym samym co lenistwo (osoby zewlekające z działaniem, paradoksalnie ciągle coś robią, tylko nie to co trzeba)
- dotyka w szczególności osoby zdolne, których talent został dostrzeżony

Może mi się wydaje, bo mam sfokusowaną uwagę na tego typu zgadienia, ale to jest chyba ostatnio szalenie modny temat. Nareszcie Ci, którzy nie mogli u siebie zdiagnozować żadnego innego zaburzenia psychicznego znaleźli coś dla siebie. Juhu!

A teraz do rzeczy. To jest uleczalne. Zgadza się, nie umrzesz :)

Można do tematu podejść na dwa sposoby. Albo bardziej terapeutycznie, albo na jaskiniowca. Najlepiej działa zaaplikowania dwóch na raz.

Z perspektywy terapeutycznej, naszym zadaniem jest dowiedzenie się przed czym chroni na nie robienie pewnych rzeczy. Weźmy na warsztat jakiś mega ważny projekt. Mogą pojawić się lęki np:
- przed porażką ( coś nie wyjdzie)
- przed sukcesem ( wyjdzie tak dobrze, że nie będziemy sobie potrafili z tym poradzić)
- przed odpowiedzialnością
- przed oceną innych
- przed zmianą ( jak nie pójdzie to Cię wyleją, a jak pójdzie to wyślą na rok za granicę)
- przed wysiłkiem
- przed stresem........

może być tez tak, że mamy jakieś złe wspomnienia związane z tego typu zadaniami i to nas blokuje albo  nie czujemy się wystarczająco mądrzy, godni etc. żeby coś takiego zrobić, albo po prostu padamy z wycieńczenia.

Ciekawym zjawiskiem jest jeszcze "teraz albo wcale". Chcemy mieć efekty działania natychmiast, więc albo nie zabieramy się za rzeczy, na efekty, których trzeba trochę poczekać, albo zabieramy się tylko za te, których efekt jest natychmiastowy.

Warto jest się sobie poprzyglądać, zadać sobie kilka pytań, pogadać z coachem albo terapeutą. Z takiej pracy możemy mieć bardzo trwałe wyniki i pozbyć się odkładania na dobre.

Nie chodzi o to, żeby każdy stał się tytanem pracy i pracoholikiem, bo przegięcie w każdą stronę nie jest zdrowe. Chodzi o to, abyś Ty zaczął kontrolować mechanizm, a  nie mechanizm Ciebie.




Czas na metody na jaskiniowca, czyli praktyczne, do zastosowania na już.


1. Poznaj faktyczny stan rzeczy.

Usiądź z kartką i wypisz wszystkie rzeczy, które musisz zrobić. Dopóki masz je tylko w głowie, jest ciężko określić ile na prawdę masz do zrobienia.

W przypadku sesji, dużych projektów etc. dowiedz się ile konkretnie masz na wykonanie ich czasu.


2. Zrób listę zadań.

Twórz listy zadań na każdy dzień. Można to robić codziennie, raz w tygodniu na cały tydzień, wedle uznania. Z zadań na dany dzień wybierz 3 najważniejsze i zrób je jako pierwsze. Załóżmy, że te 3 zadania to 3 duże kamienie, które chcemy umieścić w słoiku,. Jeżeli najpierw wsypiemy żwirek (zrobimy drobne zadania, dla dużych kamieni może już nie starczy miejsca  (czasu, energii, koncentracji, chęci). Za to jeśli najpierw włożymy 3 duże kamieni i zaczniemy wsypywać żwirek wypełni on nam szczeliny miedzy kamieniami i wszystko się pomieści.

Czy to aby nie czary?




3. Precyzyjnie określaj zadania.

Trochę to metoda małych kroczków, a trochę małe oszustwo dla naszego mózgu, ale skuteczne.

Czy widzisz różnicę pomiędzy: jutro się pouczę, a jutro od godziny x do godz. y, przeczytam X stron?

To drugie wydaje się bardziej konkretne i jednocześnie mniejsze (szczególnie jeśli tyczy się książki, która ma 600 stron i żadnych obrazków, o zgrozo!). Za takie rzeczy łatwiej nam się zabrać, bo znając więcej szczegółów zadania, przestaje być ono takie straszne, wielkie i nie do zrobienia.


4. Pamiętaj o odpoczynku.


Podczas pracy trzeba robić sobie przerwy, bo nikt nie jest Robocopem, meczymy się, a do tego nasz mózg zaczyna się denerwować, kiedy zbyt długo robimy jedną czynność. Dlaczego? Bo w czasach kiedy jeszcze mieszkaliśmy w jaskiniach, ten kto nie zrobił sobie przerwy na obejście poletka, mógł nie zauważyć tygrysa, który własnie zakrada nam się do domu albo innego dzikiego zwierza. Ten kto tego nie robił, zginął.

Dzisiaj nie musimy już tego robić, ale że nasze mózgi są "sentymentalne" jeszcze nie przyzwyczaiły się do nowego stanu rzeczy. Nauka z tego taka, że najlepiej nasze ciało i umysł odpocznie jeśli, chociaż na chwilę wstaniemy od biurka, pochodzimy po mieszkaniu, czy chociaż pójdziemy sobie zrobić herbatę. Niestety podróże po przestrzeniach wirtualnych nie działają tak samo odprężająco.

Ale żeby krótki odpoczynek nie zmienił się w "1348 stron Kwejka później", trzeba wsadzić go w pewne ramy. Polecam 2 metody:

- Pomedoro - Nastaw minutnik na 25 minut pracy, pracuj, pracuj, pracuj, gdy zadzwoni, na 5 minut odpoczynku (wstań od komputera, poskacz, pośpiewaj, napij się herbaty), po 5 takich cyklach (5x25+5) zrób sobie 30 minut przerwy. Użyj tyle cykli ile potrzebujesz do wykonania zadania.

- 30-10 , metoda bardzo podobna z tym, że 30 minut pracy, 10 odpoczynku. Haczyk jest w odpoczynku. Przed rozpoczęciem pracy, wymyśl czym się nagrodzisz, najlepiej żeby to było coś bez czego nie możesz przeżyć dnia, ale zabiera Ci za dużo czasu, np. podróże po czeluściach youtube. Tak samo jak powyżej, użyj tyle cykli ile potrzebujesz aby wykonać zadanie.

Metody mega proste, a niesamowite. Jak zaczęłam to stosować, to byłam w ciężkim szoku ile można zrobić przez 25 minut.

Efektem ubocznym jest to, że nie zerkamy co 5 minut na zegarem, w obawie, że się gdzieś spóźnimy, więc kasujemy przeszkadzacza..


Ekstra wskazówka:

Jeśli w dalszym ciągu nie możesz zabrać się do pracy to:

- usiądź w miejscu w którym masz wykonać pracę,
- uruchom, narzędzia, które pomogą Ci wykonać pracę ( komputer, maszyna do szycie etc)
- zacznij korzystać z tych narzędzi

Gratuluję, własnie zabrałeś/aś się do działania!



5. Miejsce pracy.

Przygotuj swoje miejsce pracy, tak, żeby było Ci w nim dobrze i Cię nie męczyło. Porządek to bardzo subiektywna sprawa, więc niech to miejsce będzie wg. Ciebie posprzątane i wygodne. Jeśli ciągle masz wymówkę, że jest ci za głośno, zdradzę Ci sekret. Zatyczki do uszu kosztują całe 2 zł.

Żeby miejsce pracy było jeszcze bardziej stymulujące, niech bombarduje Cię końcową wizją, Najprościej mówiąc, gdzie się da porozwieszaj kartki z tym co chcesz osiągnąć, hasłami motywacyjnymi etc. No chyba że masz ADHD, w tedy lepiej żeby ściany były czyste.

Moja motywująca ściana. 
Plan sesji. Dzięki temu dokładnie wiem ile mam czasu od dnia zrobienia planu, do końca sesji i jaka jest odległość pomiędzy kolejnymi zaliczeniami. No tak to już można coś zaplanować :)


6. Bądź szybki niczym rewolwerowiec. 

Bądź szybki niczym Lucki Luke i działaj zanim twój mózg podeśle Ci wymówki. Jak to wygląda w praktyce?

Wyobraź sobie, leżysz na kanapie i nagle tuz pod czaszką zaczyna Ci kiełkować myśl. Najpierw jest malutka. Rośnie, rośnie i nagle masz! Przeczytam książkę X, albo napisze posta, albo cokolwiek. I już być wstał i poszedł to zrobić, ale za ta jedna myślą, leci, cała lawina kolejnych: jutro, teraz jestem głodny, w sumie tak dobrze się leży, ale po co ....

Działanie Lucky Luke'e polega na tym, że gdy tylko pojawi się TA myśl, mówisz sobie "Wstań!" i wstajesz. Musisz to zrobić zanim pojawią się wstrętne zniechęcacze. Jeśli to zrobisz to będzie łatwiej zrobić te konkretną rzecz, ponieważ pierwszy krok już został postawiony.

Drugi sposób na wykorzystanie tej mega zdolności to, przygotowanie wcześniej miejsca pracy.
Np. jeśli chcesz rano iść pobiegać, połóż sobie tuż przy łóżku wszystko czego będziesz rano potrzebować, dzięki temu gdy tylko zadzwoni budzik, nie pojawią się myśli "Jeeeezu, muszę, jeszcze zaleźć ciuchy,a tak w ogóle to mi się nie chce", tylko z jeszcze zatkniętymi oczami "Lewy but, prawy but", prędzej zmusisz się do wyjścia będąc już kompletnie ubrany, niż siedząc w piżamie.


7. Przestań szukać magicznego rozwiązania....

tylko podejmij świadoma decyzję. Zapisz ją i zrób to.


PS: Zdjęcia nie należą do mnie

Bywajcie :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia