Mów do mnie brzydko, czyli co można wyczytać z obelg.





Wczoraj miałam z kumplem rozmowę, w której zapytał mnie czy moim zdaniem nosi on jakieś maski w których ukrywa się przed światem. To pytanie mnie trochę zszokowało i zaraz zapytałam skąd taki pomysł, choć już czułam skąd. Nie ma to jak zarzut od osoby, którą znasz od godziny. A jak nie daj boże jeszcze jest psychologiem lub psychiatrą to wiedź, że masz przesrane.

Jak to jest z tymi maskami?

W temacie noszenia masek i grania,  teorię mam jedną. Z resztą już, zdaje się, wspominałam o niej. Wiele osób nie jest na tyle świadoma siebie aby wiedzieć kiedy zachowuje się naturalnie, a kiedy pod wpływem osób lub sytuacji. Poza tym nawet biorąc dwie osoby tej samej płci, w tym samym wieku z takim samym wykształceniem etc. Nie jesteśmy w stanie porównać ich zachowania pod względem tego, która udaje, a która nie. Po pierwsze, dlatego że pozostaje kwestia różnic indywidualny i nie możemy dwóch bytów porównać, bo nie jesteśmy w stanie znaleźć dwóch o w każdym calu identycznej "podstawie". Po drugie tych rzekomych masek może być tak wiele i mogą być tak zręcznie używane, że nie ma bata, aby stwierdzić kiedy mamy przed sobą kogoś "prawdziwego", a kiedy aktora.

Pozostaję przy swoim: never lie to yourself, a co myslą inni: fuck it.


Jednak zawsze intryguje mnie moment, w którym słyszy się takie czy inne zarzuty: jesteś sztuczna, jesteś dziwką, jesteś nieporadna i głupia.....dlaczego?

Bo zdradza on więcej o osobie rzucającej oskarżenia niż o oskarżanej. Miejcie uszy otwarte, gdyż w tego typu zarzutach, plotkach i przyganach ludzie zdradzają nam swoje najmroczniejsze sekrety, rzeczy, które ich najbardziej bolą, których się wstydzą, z którymi sobie nie radzą, uciśnione żądze. Toczą ukrytą opowieść o tym czego w sobie nie akceptują. Ale to działa w dwie strony. Plując nienawiścią odsłaniasz swoje słabości. I jak w byciu słabym nie ma nic złego (to naturalny stan, jeden z wielu) to śmiem podejrzewać, że dopóki masz czas i chęci na obsmarowywanie innych, to okazanie się słabszym lub gorszym od kogokolwiek mrozi Ci krew w żyłach.

Na koniec bonusik odnośnie zawodów z przedrostkiem psych-. Przez to, że sama jestem adeptem sztuki psychologicznej i znam coraz więcej osób w temacie, mam wspaniałą możliwość nauki, ale też obserwacji. Jest pewne zjawisko widoczne przede wszytki u bardzo młodych psychologów i psychologów amatorów oraz tzw. rozwojowców, przez co ciężko nazwać to chorobą zawodową (u starszych stażem tez się pewnie zdarza, ale miałam to szczęście tego nie doświadczyć.

Jest taki moment kiedy pełni wiary w swoje możliwości, nieco buńczucznie, na każdym kroku chcemy sprawdzić swoje umiejętności. Co ciekawe rzadko wynika to z chęci pokazania wyższości, a raczej z dobrej intencji i przeświadczenia, że osobnik NA PRAWDĘ potrzebuje naszej pomocy (ale jak to mówią: dobrymi intencjami jest piekło wymurowane). Efekt tego jest taki, że każdego rozwalmy na czynniki pierwsze, w 99% bez prośby głównego zainteresowanego. Mówimy mu, że jest taki, taki i owaki, a tak w ogóle to ma kiepską relacje z ojcem.

Może to niedojrzałe, ale mam wrażenie że najlepszą odpowiedzią, na tego typu działanie jest: chyba Ty. Bo nawet jeśli ktoś taki podczas swojego wywodu trafi w coś dla nas istotnego, to i tak szybko spuścimy to w muszli klozetowej naszej pamięci wraz ze wszystkim co uważamy za głupoty.

Dochodzi do momentu w którym jeśli spotkamy kogoś w naszym mniemaniu normalnego, to nie cieszymy się, że "o! na reszcie ktoś normalny", tylko plujemy sobie w brodę za brak kompetencji w rozgryzieniu tego nad wyraz skomplikowanego osobnika.




PS: Zdjęcia nie należą do mnie.

Bywajcie :)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia