Samotność.




Samotność jest przerażająca. Jest też mobilizująca. Czasami zastanawiam się czy niektórzy z nas, pracowaliby tak ciężko, gdyby mieli stuprocentową gwarancję, że zawsze będą mieli blisko siebie, kogoś komu na nich zależy.

Bo samotność ma dwa oblicza, można być samotnym fizycznie, czyli nie ma dookoła mnie nikogo kto by się mną przejmował, albo psychiczna. Nie wiem czy znacie to uczucie, kiedy jesteście w pomieszczeniu pełnym ludzi, a czujecie się bardziej wyobcowani niż na pustyni. Ten rodzaj samotności jest dużo bardziej trujący, bo jest złudny. Kiedy wiesz, że dookoła Ciebie nie ma nikogo, wiesz też, że musisz, po prostu musisz, sam sobie poradzić. Kiedy otaczają Cię ludzie, którzy są przyjaciółmi tylko kiedy jest dobrze, mogą Cię spotkać bolesne rozczarowania. Nie wiem czy jest gorsze uczucie, niż 500 numerów w telefonie i nikt do kogo można by było zadzwonić.  Niż multum znajomych i nikt kto by Cię przytulił i dał rękaw do wypłakania.



Ja się samotności długo bałam. Ten lęk popychał mnie do desperackich działań.
Daj Panie 5 minut uwagi. Proszę, błaaagam!

Człowiek jest istotą społeczną, potrzebuje ludzi żeby żyć. Ja bez ludzi czuję się jak narkoman na głodzie. Oczywiście można jeszcze brać pod uwagę wskaźnik ekstrawersji i introwersji, jednak mało jest osób, które są na którymś z biegunów tak na 100%. Ja mam wrażenie, że tak sobie po tej skali, jak po większości, skaczę, raz w jedną raz w drugą stronę, mam skłonność do ekstremów, nad którą ciągle pracuję.

Jednak to nie tylko o innych ludzi chodzi w samotności. Chodzi o nas samych. Pojawia się lęk co będzie jeżeli przez zbyt długi czas będę sam ze swoją głową? Bo my sami jesteśmy swoimi własnymi diabłami i tak jak możemy sami podnieść się na duchu tak i wdeptać się w ziemię potrafimy szybciej i skuteczniej niż ktokolwiek lub cokolwiek innego na świecie. Paniczna ucieczka od samotności to tak na prawdę ucieczka przed samym sobą.



Ala tak jak wszystko, tak i samotność , i potrzeba przebywania z  ludźmi mają dwie strony. Jasną i ciemną, czego przez długi czas nie dostrzegałam.

Ciemne strony samotności:
  • czujesz się na świecie całkiem sam, 
  • nie masz poczucia, że ktoś Cię wspiera, 
  • brak potwierdzenia w świecie, że to co robisz jest dobre (a nie oszukujmy się, jak Ci ktoś bliski powie, że dobrze robisz i jest z Ciebie dumny, to serce rośnie),
  • wszechogarniające uczucie pustki,
  • użalasz się nad sobą, albo zgrywasz męczennika,
  • jest Ci po prostu, kurwa, źle,
  • i co kto sobie jeszcze wymyśli.

Ciemne strony (nadaktywnej)  potrzeby przebywania z ludźmi:
  • nie potrafisz być i działać sam,
  • działasz pod publiczkę,
  • nie dbasz o jakość kontaktów, tylko o ich ilość,
  • nie potrafisz podjąć działania bez aprobaty otoczenia,
  • nie potrafisz sam się zmotywować,
  • i co kto sobie jeszcze wymyśli. 
I jak jasne strony potrzeby przebywania z ludźmi są całkiem oczywiste (pielęgnowanie relacji, poczucie przynależność itd.), to odkrycie jasnych stron samotności to coś co mi ostatnio, wybaczcie za określenie, ale nie wiem jak to inaczej nazwać, zryło banię. 

W samotności kryje się:
  • wolność, 
  • ulga, że nie muszę z nikim być tylko skupić się na sobie, 
  • swoboda i spokój, 
  • olbrzymi potencjał regeneracyjny.
Dopiero to badam, więc pewnie znajdę jeszcze parę kwiatków. 

Oczywiście nie zamierzam teraz zerwać wszelkich kontaktów, zabarykadować się w domu i napawać się swoją samotnością (my little precious!), tylko z niej korzystać ilekroć mnie odwiedzi. 

Z tym tematem łączy się też to, że zawsze chcemy mieć to czego akurat nie mamy. Samotni, chcą mieć kogoś do kochania. Ci co mają, tęsknią za chwilami w samotności. Ci, którzy nie mają szczęścia w miłości, zazdroszczą tym, którym udało się za pierwszym (albo dziesiątym) razem zakochać tak, nazwijmy to, na całe życie. Ci, którym udało się za jednym z pierwszych strzałów, żałują, że nie mieli okazji więcej poeksperymentować i popróbować świata. I tak dalej, i tak dalej.



A ja tak sobie myślę, że jest dobrze tak jak jest. Jest to zupełnie niepodobne do mojego wyśnionego ideału, ale o dziwo, jest w porządku. Nie zaklinam teraz rzeczywistości, po prostu mam dość marnowania życia na pierdoły i zastanawianie się "co by było gdyby". To jest super ze każdy ma inaczej i nie ma co zazdrościć tylko z tego korzystać. Każdy z nas niesie swój własny koszyczek. Każdy jest inny i to jest prześwietne, bo jak się w życiu spotykamy to możemy się zawartością tych koszyczków wymieniać (doświadczeniami), pooglądać ją (posłuchać innych). Prze to się uczymy, a uczenie się jest jeszcze bardziej prześwietne.

I choć ciężko czymś zastąpić miłe mizianko wieczorowa porą, to zamiast się nad tym użalać skorzystaj z tego, że masz wolny wieczór, zrób coś dla siebie i ukochaj się trochę, żeby gdy samotni dni się skończą nie motać się jak ptaszek w klatce tylko docenić to co się w życiu zadzieje.

"Najlepszym sposobem, aby być szczęśliwym z kimś jest nauczyć się być szczęśliwym samemu. Wtedy bycie z kimś stanie się kwestią wyboru, nie koniecznością."

PS: Zdjęcia nie należą do mnie.

Bywajcie.


Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia