Chodź, opowiem Ci o Tobie.



Oczekujemy, że inni ludzie będą się zachowywać w określony sposób, który pozwoli nam przewidzieć ich działanie, a potem mamy wielki ból dupy związany z tym, że jednak robią inaczej niż sobie to "zaplanowaliśmy". To jest coś co mnie dziwi niezmiernie, bo sprawa jest taka: sami dla siebie jesteśmy osobami, które znamy najlepiej spośród wszystkich znanych sobie ludzi, posiadamy dostęp do swoich myśli i emocji, a jednak mimo to, czasami nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak się zachowamy, to czemu niby mamy oczekiwać, że inni będą się zachowywać w oczekiwany przez nas sposób?

Tu zadrży ręka i głos się załamie, gdy mieliśmy być tak zniewalająco pewni siebie. Tu nie możemy powstrzymać parsknięcia śmiechem, gdy ktoś mówi o sprawach śmiertelnie poważnych, a tam najmniejsza pierdoła na świecie wywoła wielkie poruszenie z całą gamą krzyków, płaczów i zmarszczonych nosów. Taka ludzka uroda, ale jak do siebie, jesteśmy niesamowicie wyrozumiali, to do innych to już jakoś tak mniej. Analizujemy sytuacje zanim się jeszcze wydarzą, rozpisujemy w głowie szczegółowe scenariusze, a potem z nieba spada dwutonowe zdziwienie, bo rozmówca, w kwestii nr.3 powiedział "Nie" zamiast "Tak", a tego w planach nie było. I jest gniew, frustracja, skołowanie, zakłopotanie i milion wszystkiego, a wisienką na torcie, jest, że to: "na pewno mi
na złość" bez wzięcia pod uwagę, że jakby nie patrzeć w zajściu brały udział tez inne, oprócz nas, osoby i że one też (podobno) coś tam czują, a może nawet myślą. 

Oczywiście my sami możemy się ćwiczyć w różnych sytuacjach, pracować nad pewnością siebie i takie tam, ale od czasu do czasu zdarzy się coś co zaskoczy, na co nie mamy wzorca. I tak teraz wracając do ludzi nas otaczających. Nie wiem jak Wy, ja nie mam dostępu do ich myśli i uczuć. Co prawda pewne ich oznaki przebijają się na zewnątrz, co można potraktować jako wskazówkę, (treść wypowiedzi, mimika, głos, mowa ciała etc.) ale nigdy nie wiesz na sto procent czy ktoś ma skrzyżowane ramiona bo jest arogantem, nie lubi Cię, jest zmęczony czy mu zimno.

Kolejną sprawą jest to, że każdy z nas jest zupełnie inny. Wszyscy mamy podobne cechy, ale w totalnie szalonych kombinacjach. To co dla jednego jest przenaj, dla drugiego jest najgorszą katorgą, a że w naszym kręgu kulturowym mamy naturalną tendencję do brania siebie samych jako środek odniesienia do oceny innych ludzi to zdziwienie bywa jeszcze większe, bo kiedy my rozpływamy się nad czymś (a skoro ja, to każdy inny tez powinien), ktoś inny będzie kwaśno krzywił nosek.



No i pozostaje jeszcze kwestia promila społeczeństwa , czyli ludzi awangardowych, wolnych duchów, które zachowają się tak jak się zachowają i nie sposób przewidzieć cóż za twór to będzie. Zrobią tak żeby było w zgodzie z nimi samymi i kropka.

Ostatnio mam tak, że oczekuję nieoczekiwanego, na nic się nie nastawiam, nie staram się przewidywać. Let it be. Co najciekawsze przez to jestem mniej zdziwiona niż kiedykolwiek. Mniej rzeczy mnie obrusza. Mam wrażenie, że w relacjach z innymi ludźmi jesteśmy tak skoncentrowani na sobie i swoich wizjach, i oczekiwaniach wobec innych, że nie dajemy im się wykazać, nie dajemy im wolności do pokazania nam się takimi jacy są. Jak się przestaje to robić, to aż dziw bierze ile wspaniałych osób można poznać.

Bywajcie.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia