Porządki w życiu.




Raz na jakiś czas przychodzi taki moment, kiedy trzeba się zatrzymać w pędzie życia, ocenić na czym się stoi i trochę posprzątać. I nie mówię tu tylko o porządkowaniu swoich rzeczy.

1. Porządek w sobie

 Zdarza się, że na co dzień nie znajdzie się czas albo miejsce na to, żeby uporać się ze swoimi emocjami, a niewyrażone emocje, kumulują się w Nas i możesz być pewien, że w końcu postanowią się wydostać na zewnątrz. Najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie. Potocznie mówi się, że kiedy "przeleje się czara goryczy". Tę czarę trzeba od czasu do czasu opróżnić i wyczyścić. Warto zapytać siebie, jak się masz, czy dobrze się czujesz w swojej obecnej sytuacji, sprawdzić czy nosisz w sobie jakieś niedokończane sprawy, czy chcesz ze sobą porozmawiać o czymś co odwlekasz, a może czas nareszcie coś odpuścić, trochę się wyciszyć, podumać, usunąć z głowy niepotrzebny hałas, pomedytować.

Super rzeczą jest też posprzątanie ciała, znalezienie chwili na zadbanie o siebie, oczyszczenie organizmu, czy to dłuższą dietą, czy chociażby raz w tygodniu ustalając sobie dzień bez chemii i używek. Po czymś takim można poczuć się jak nowo narodzony, ma się dużo energii i lekką głowę.



2. Porządek z innymi.

Wciąż obracamy się wśród ludzi, ale w codziennym pędzie nie widzi się tego że np. kogoś zaniedbujemy, albo że karmimy relacje, które tylko ściągają z Nas energię. Raz na jakiś czas super jest się zatrzymać i pomyśleć chwilę, czy niektórych znajomości nie byłoby warto odkurzyć, a innych wreszcie zakończyć. Czasami relacja jest już zakończona fizycznie, ale ciągle kołacze się po głowie. Pożegnaj się w głowie z tą osobą, jeśli masz jakieś jej rzeczy to oddaj je lub w jakiś inny sposób się ich pozbądź. Jako ludzi lubimy mieć sprawy domknięte i czasami taka głupota, jak pozbycie się drobiazgu może sprawić, że nareszcie znajdziemy w sobie spokój i poczujemy, że coś się definitywnie skończyło. To takie symboliczne domknięcie.

Z kolei odkurzanie relacji jest czymś magicznym. Z czasem zapomina się, dlaczego kogoś lubiliśmy i spotkanie po dłuższym czasie może być totalnie niesamowite i zaskakujące. To, że się długo nie widzieliście i dlatego nie odezwiesz się pierwszy, to nie jest argument. To przepuszczanie życia przez palce, na własne życzenie.


3. Porządek w rzeczach.

Mój najmniej ulubiony element, chociaż coraz częściej widzę, że niezbędny. Jestem mistrzem chaosu. Nie wiem jak to się dzieje, ale jak na co dzień jestem dobrze zorganizowana i w papierach mam porządek, to w innych rzeczach już nie. Mam wrażenie, że bałagan robi się sam, kiedy nie patrzę. Dość dobrze się w tym odnajduję, jednak powoli już zaczęło mnie to męczyć. Ostatnio zmobilizowałam siły, każda, nawet najmniejsza pierdoła znalazła swoje miejsce i jakoś tak dobrze mi się w tym żyje. Nawet mistrzowie chaosu muszą przyznać, że gdy otoczenie jest uporządkowane to łatwiej się funkcjonuje. Poza tym zauważyłam, że przekładanie rzeczy 50 razy z krzesła na łóżko i z łózka na krzesło, zajmuje więcej czasu niż wrzucenie ich od razu do prania albo poskładanie do szafy (normalnie Eureka), więc porządek przyczynia się od razu do lepszego gospodarowania czasem (a to lubimy). No i jak się nad czymś głowię i nie wybija mnie z rytmu: "ej, przecież ta książka jeszcze tydzień temu tu była!", to też przyznam, że jest to punkt za porządkiem. Sama w to nie wierzę, ale naczelny bałaganiarz mówi: "Sprzątajcie!". O zgrozo! Cóż się porobiło.




Bywajcie!

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia