Sabotaże, czyli drugie imię pecha.



Mam ostatnio taką luźną obserwację, że większość ludzi jest totalnie sobie winna tego, że jest w czarnej dupie, tak samo jak sami sobie zawdzięczają sukcesy(ale to jest dla większości jasne jak słońce)

Kiedy tak przeanalizować zachowania można zobaczyć, że większość kryzysów nie jest w cale spowodowana wielkim wstrętnym fatum czy innym pechem tylko ciężka sumienną pracą nad tym aby się nie powiodło.

Brzmi absurdalnie co nie?

A jednak.

Pierwszym sabotażystą jest wewnętrzny krytyk, który uparcie próbuje nas przekonać, że nam nie wyjdzie. No i idziemy, robimy i faktycznie nie wychodzi, chociaż, ojej! tak bardzo się starałem. Punkt dla krytyka.

Drugi to odkładanie na później. Nie ważne że na projekcik były dwa tygodnie. Przez 13 dni pobimbam, zabiorę się ostatniego wieczoru, na pewno się uda. Na pewno będzie świetny, na pewno zdążę wszystko poprawić i doszlifować. Aha.

Next one. Marzenia, które nigdy się nie spełnią. Podcinają skrzydła prawda? A wiesz dlaczego się nie spełnią? Bo nie kiwnąłeś nawet palcem aby się spełniły.

Kolejny to niskie poczucie własnej wartości. Ilość energii włożonej w samobiczowanie i nielubienie siebie jest tak duża, że na zostanie rekinem biznesu już nie wystarcza.

Dalej są negatywne emocje. Strach, stres, gniew. Masz pójść coś załatwić.Masz dobre argumenty. Jesteś świetnie przygotowany. I ups! co za pech, zaczęły trząść Ci się ręce, drżeć głos, a na koniec wpadasz w furię, że znów nie wyszło.

Naiwność i niewyciąganie wniosków. Szczególnie jeśli częstym pytaniem w Twojej głowie jest: "Dlaczego to ciągle mi się przydarza?".
Ustalmy coś.
Jeśli coś w Twoim życiu zdarza się raz, ok może to być przypadek.
Jeśli dwa razy, to już zaczyna być podejrzane.
Jeśli trzy i więcej, to na 100 procent jest w Tobie coś co te sytuacje przyciąga i Twoim zadaniem jest przestać użalać się nad swoim losem, znaleźć to i odpowiednio zmodyfikować.

Blokujące przekonania. Tutaj sprawa jest w teorii prosta, w praktyce nieco bardziej skomplikowana, ale wyłapywanie i modyfikowanie przekonań to świetna zabawa (przynajmniej dla mnie). Szybki przykład. Masz przekonanie, że bogaci to złodzieje. Chcesz być bogaty, ale nie chcesz być złodziejem, to jakbyś się nie spinał, nie zostaniesz bogaty bez bycia kradzieją, a zakładając żeś uczciwy i dobry człowiek to oznacza, że nigdy.
I nie, nie masz teraz zacząć przekonywać siebie, że pierwszy milion trzeba ukraść. Mechanizm polega na tym, aby złe przekonanie zastąpić dobrym czyli:

  • Bogaci to złodzieje --> Pieniądze zdobywa się uczciwą pracą. Można zarabiać na tym co się lubi itp. 
  • Żeby być szczupłym trzeba się głodzić --> Żeby być szczupłym trzeba ćwiczyć i mieć zbilansowaną dietę.
  • To jaki jestem dzisiaj zależy tylko od mojej przeszłości --> Z przeszłości wyciągam naukę i tworzę siebie każdego dnia.
Warto nowe przekonanie poprzeć jakimś przykładem, np. w przypadku pieniędzy, osób, które zarabiają na pasji, lub jeśli chodzi o przeszłość, osób, które pomimo kiepskiego startu osiągnęły szczęście i sukces.


Sabotażystów jest dużo więcej, te są najbardziej popularne i najważniejsze jest to, aby każdy miał świadomość tego, kiedy i jak sam siebie podwala.
Po pierwsze, po to aby przestać to robić.
Po drugie ,aby nie tracić na to energii i ukierunkować ją na tworzenie, a nie niszczenie.
Po trzecie, dla świętego spokoju i szczęścia.


Kiedy pierwszy raz usłyszałam o sabotażach zaśmiałam się pod nosem. "Tak jasne", pomyślałam, przekonana, że przecież każdy normalny człowiek robi wszytko żeby było mu jak najlepiej i NA PEWNO sam pod sobą dołków kopać nie będzie.

Jednak ziarenko zostało zasiane i zaczęłam się przyglądać największym wtopom swojego życia i oczy rosły mi ze zdziwienia, bo okazało się, że większość sytuacji, wcale  nie spadła na mnie od tak jak grom z jasnego nieba. Nie dość, że bardziej doświadczone i wprawione oko potrafiłoby całkiem dobrze przewidzieć co się wydarzy, to jeszcze wielu z tych sytuacji można by było zapobiec. Wiadomo mądry Polak po szkodzie, ale nie o wyrzutach sumienia i odkręcaniu przeszłości ma tu być, a o świadomości tego, że dosłownie sami jesteśmy kowalami własnego losu. I tego dobrego, i tego złego.


Moimi największymi sabotażystami są:

Naiwność

Czy to się objawia:
Ufam, że ludzie są z natury dobrzy i tego zmieniać nie zamierzam, ale kilka razy nacięłam się na tym, że ktoś dawał mi wyraźny sygnały, że jest podła kreaturą, a ja udawałam, że tego nie widzę do czasu aż było za późno.

Jak tego uniknąć:
Dzisiaj nauczona doświadczeniem stosuję zasadę ograniczonego zaufania. Nadal wierzę, że ludzie są z natury dobrzy, ale nie powierzam im własnego życia od tak, na początku, za uśmiech. Dla wielu sprawa oczywista, ja musiałam się tego dość boleśnie nauczyć, ale nauczka została do końca życia, więc w pewnym sensie warto było :P Dużo dokładniej dobieram też środowisko w którym się obracam, co ogólnie dobrze robi na głowę.

Odkładanie na później:

Czym to się objawia:
Pewnie nie tylko ja mam taką świadomość, że gdybym tylko trochę bardziej przyłożyła się do studiów to miałabym wyniki wręcz wybitne, ale świadomość tego, że ogarnę, sprawia, że zaczynam się uczyć, wtedy kiedy muszę. Tak samo jest z cała masą innych rzeczy, chociażby z tym blogiem, gdybym pisała posty na zapas, albo wg harmonogramu byłby pewnie dużo popularniejszy, ale piszę jak mam wenę i wyrzuty sumienia, że dawno nic nie pisałam. Prokrastynacja to niestety u mnie temat bumerang. Po okresach bycia tytanem pracy, niezwykłej efektywności i robienia z zapasem, przychodzą momenty totalnej niemocy do czegokolwiek co się nie pali. Bez wątpienia jest to dla mnie temat do przepracowania w najbliższym czasie, więc jeśli ktoś ma coś ciekawego do poczytania to uśmiecham się szeroko :)

Jak tego unikać:
Organizacja czasu i silna samokontrola. Jak już pisałam wcześniej, ciągle z tym walczę. W teorii jestem mistrzem, w praktyce, tak po ludzku.

Brak wiary w siebie:

Czym to się objawia:
Czasami nie wysyłam CV, bo mimo spełniania wszystkich wymagań nie czuję się wystarczająco dobra. Nie biorę udziału w dyskusji, bo boję się, że ktoś mnie wyśmieje. Kiepsko prowadzę rozmowę, bo wydaje mi się, że moja pytania nie są dostatecznie błyskotliwe i celne. Posta zapisuję w wersjach roboczych, bo wydaje mi się mierny i za mało merytoryczny. Oczywiście jest w tym pewna poprawka na to, że jeszcze nie we wszystkim co chce robić czy robię jestem wystarczająco kompetentna, ale czasami wiem, że w tym przesadzam.

Jak tego uniknąć:
Pracować nad pewnością siebie i samoakceptacją. Na przestrzeni ostatnich lat zrobiłam w tym zakresie piorunujące postępy, ale czasami każdy potrzebuje kogoś kto go trochę zmobilizuje. Znajdź kogoś takiego.


Jakie sabotaże by nie były, warto każdego dnia budować w sobie poczucie sprawczości, czyli poczucia, bycia zdolnym do podjęcia działania, a do tego pracować nad konkretnymi przypadkami.

A czy Ty zauważyłeś u siebie jakieś sabotaże? Podziel się w komentarzu jak sobie z nimi radzisz, albo wspólnie coś wymyślimy :)

Bywajcie :)





Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia