Dzisiaj będzie o zdrowych nawykach żywieniowych. Nuda nie nuda, to niesamowicie ważny temat. To co widać w filmiku jest, jak to w reklamie, bardzo wprost i oczywiście nie do końca jest tak, że jak dasz dziecku frytki to w wieku koło 30 lat wyląduje na stole operacyjnym z zawałem, ale daje do myślenia. Przede wszystkim uświadamia jak ważne jest to aby nawyki kształtować już od kołyski, a nawet podczas ciąży, a nie jak dziecko podrośnie i zrozumie. Jest ryzyko, że zrozumie kiedy będzie już borykało się z nadwagą, cukrzycą itd.
Poruszam ten temat także dlatego, że w bliskim otoczeniu mam 8-letniego chłopca, który już w tym wieku jest okrąglutki, a po 20 minutach gry w badmintona jest mokry jak mysz i niesamowicie zmęczony, podczas gdy inne dzieciaki w jego wieku mają tyle energii, że ciężko je poskromić. Jego wygląd i kondycja bierze się w dużej mierze z tego, ze jego mama kiedy chłopiec tylko wychyli nos z pokoju mówi "Syneczku, chcesz Grześka?", nie ważne, że jest 20 i powinien być już dawno po kolacji, przy następnym wyjściu był kawał ciasta, a przy kolejnym wafelki. I na prawdę jest to zupełnie normalna, dobrze wykształcona rodzina. Mama jest szczęśliwa, że dziecko nie chodzi głodne i się uśmiecha, synek dobrze się uczy więc trzeba go jakoś nagrodzić (najlepiej batonikiem), a dziecko tyje. Nietrudno przewidzieć że za 20 lat raczej nie sięgnie po jabłko kiedy dopadnie go wieczorny głodek.
Fajne hasło, ale zaraz po nim pojawia się często myśl, okej wszystko fajnie, ale mnie nie stać na zdrowe jedzenie. Skoro mnie stać, to Ciebie pewnie też, bo jestem tylko biednym studentem i na serio nie szastam kasą na lewo i prawo. Chociażby to, że w tym roku nie kupiłam ani jednego antybiotyku (a w zeszłym były 4), sprawiło, że zaoszczędziłam jakieś 250-300 zł. Zawdzięczam to zdrowszemu jedzeniu, herbatkom ziołowym i naturalnym sposobom na zimowe choróbska takim jak czosnek, imbir, miód i siemię lniane.
Sezonowe warzywa i owoce są tanie. Dobra kasza czy ryż daje poczucie sytości na dłużej niż dmuchana słodka buła, a kosztuje przeważnie koło 2-3 zł za paczkę. Zawsze noszę ze sobą do szkoły owoce albo daktyle, więc nie kupuję w bufecie rzeczy, po których i tak ciągle jestem głodna, a do tego boli mnie brzuch - kolejna oszczędność :). Dobrej jakości mięso czy ryby faktycznie już tak tanie nie są, ale ja mięso ograniczyłam prawie do zera, rybkę dziabnę od czasu do czasu, a mój do tej pory totalnie mięsożerny Brodacz stwierdził, że woli zjeść rzadziej, ale porządnie.
Korzyści ze zdrowego jedzenia są wielkie, o czym wiedza przeważnie nawet Ci, którzy jedzą wybitnie niezdrowo:
- lepsze samopoczucie i nastawienie
- zastrzyk energii ( nigdy wcześniej nie wstawało mi się tak łatwo od kiedy dbam o to aby pić dużo wody i nie przejadać się)
- łatwiej jest się skoncentrować i wytrwać nad tym co robię, ogólnie coraz rzadziej mam uczucie że mam w głowie watę.
- lepsze trawienie
- lepsza kondycja skóry, w moim przypadku przestała być tak przesuszona
- poprawa zdrowia, już tej zimy byłam mniej razy chora niż poprzedniej, do tego infekcje były lżejsze i krótsze
- utrata zbędnych kilogramów, bez głodzenia się, hardcorowych restrykcji i udziwnień
- wyostrzenie zmysłów i większa przyjemność z jedzenia
- wielka radość, że robisz dla siebie coś dobrego
I wbrew temu co wielu osobom się wydaje to zdrowe odżywianie w cale ale to w cale nie łączy się z ciągłym byciem głodnym, wbrew przeciwnie, przy dobrze zbilansowanej diecie napady wilczego głodu zdarzają się na prawdę bardzo, bardzo rzadko a u niektórych wcale.
A teraz czas na to co ja rozumiem przez zdrowe nawyki żywieniowe:
- Picie dużo wody, herbat, ziółek, naturalnych soków itp, czyli ogólnie przyjmowanie dużych ilości płynów. Miałam z tym kiedyś dość duży problem bo po prostu nie chciało mi się pić, potrafiłam wypić rano pół herbaty i tyle przez cały dzień. Teraz pilnuję się i staram wypijać około 3 litrów dziennie, widzę, że taka właśnie ilość jest dobra dla mojego organizmu, mam więcej energii, mniej suchą cerę, rzadsze problemy z pęcherzem.
- słuchanie swojego organizmu, staram się słuchać swojego ciała, jem kiedy jestem głodna, nie przejadam się, nie jem na siłę, zawsze kończę jedzenie z poczuciem, że wcisnęłabym jeszcze trochę, ale tego nie robię. Nie dopuszczam też do sytuacji abym długo była głodna, banan albo kulki daktylowe (przepis tutaj) rozwiązują sprawę w ciągu dnia.
- W kuchni używam dużej ilości przypraw, zrezygnowałam z wszelkiego rodzaju kostek rosołowych. Przez pierwszy tydzień wszystko wydawało się być bez smaku, kiedy kubki smakowe się odzwyczaiły od glutaminianu odkryłam na nowo smak niektórych warzyw.
- Na lekkie trawienie jem codziennie siemię lniane, moja siostra woli jabłka. Tu i tu jest dużo błonnika.
- Urozmaicona kuchnia, nie jedzenie ciągle tego samego, bo w tedy jest ryzyko, że nie dostarczamy jakiś ważnych składników do organizmu, no a do tego po prostu się szybko znudzimy.
- Wolne jedzenie czyli delektowanie się posiłkiem i dokładne przeżuwanie każdego kęsa. Nie, nie trzeba w cale biesiadować po 4 godziny przy każdym posiłku, dokładne pogryzienie jedzenia w cale nie zajmuje tak dużo czasu, jest dłuższe od szybkiego połykania, ale przez to łatwiej jest wykryć w którym momencie jesteśmy nasyceni, nie przejadamy się i nie ma spadku energii, który zazwyczaj następuje po zbyt ciężkim posiłku.
- Śniadanie. Prosta sprawa jak zjesz porządne śniadanie to nie będziesz tak szybko głodny. Łatwo powiedzieć. Jestem jedną z tych osób, które na śniadanie dużo nie wepchną i choć jadłam je zawsze to były na prawdę tycie. Mała kanapeczka, albo jogurt. Ale i na to znalazłam sposób. Blender. Codziennie rano robię sobie koktajl, dzięki temu na śniadanie zjadam np. 2 banany, pomarańczę i jabłko, czego w życiu w formie stałej bym nie ogarnęła, Koktajle robi się mega łatwo i szybko, są pyszne i łatwo można je zabrać ze sobą i wypić po drodze kiedy goni nas czas. Po prostu bomba.
- Zdrowe przekąski. Osobiście uważam, że w podjadaniu nie ma nic złego, drobne przekąski miedzy posiłkami sprawiają, że po powrocie do domu nie opróżniamy całej lodówki jak leci. Oczywiście jest tutaj pewien szkopuł, przekąski powinny być bardziej zdrowe, niż niezdrowe, czyli owoce, warzywa, bakalie, pestki... . Do wyboru do koloru, no i po takiej przekąsce przynajmniej ja mam satysfakcję, że poskromiłam małego głoda w zdrowy sposób ;)
- Zdrowe tłuszcze. Nie każdy tłuszcz jest zły. Oleje roślinne są nawet bardzo dobre, . Najlepiej nierafinowane :) Wspomagają wchłanianie witamin A, D, E i K.
- I ogólnie robienie zakupów według zasady: Prawdziwe jedzenie nie ma składników, tylko samo w sobie jest składnikiem. Czyli kupowanie jak najmniej przetworzonych produktów. Najlepiej w cale nie przetworzonych jeśli to możliwe. Przetwarzamy sami w domu.
I jeszcze jedna baaaardzo ważna rzecz. Absolutnie nie namawiam nikogo na siłę do wegetarianizmu czy weganizmu, uważam, że każdy powinien robić to co dla niego najlepsze. Bo zdrowe jedzenie jest przede wszystkim zbilansowane i dopasowane do indywidualnych potrzeb.
No i jak to mówi moja mama "odrobina trucizny działa jak lekarstwo", więc na prawdę nie ma sensu przeginać. Jeśli masz totalnie wilczą ochotę na snickersa zjedź go. Nawet obiad w maczku raz na rok nikogo jeszcze nie zabił. I NIE zadręczaj się, NIE obwiniaj i NIE stresuj się małym odstępstwem, bo to jest dla zdrowia dużo, dużo gorsze niż paszka chipsów. Po prostu delektuj się nią. Wszystko w miarę rozsądku i niech po prostu zdrowego jedzenie będzie w diecie zdecydowanie więcej niż niezdrowego.
Także, ceep calm and go healthy and happy.
PS: Zdjęcia nie należą do mnie :)