Nie mam czasu, czy nie mam planu, czyli szybkie sposoby na ogarnięcie wszystkiego co trzeba ogarnąć.




Ostatnimi czasy przyjęło się uważać, że jeśli ciągle mówię, że nie mam na nic czasu, to znaczy, że ciężko pracuję. Niestety nie. To świadczy jedynie o tym, że nie potrafię się zorganizować.

Zastanów się teraz, tak szczerze, czy naprawdę każda minuta Twojego dnia jest wykorzystana? Czy jak zabierzesz się za jakieś zadanie to skupiasz się na nim całkowicie, czy może co chwilę sprawdzasz co nowego na FB? Czy kiedy wstajesz rano, wiesz dokładnie co masz dzisiaj do zrobienia? Czy kiedy skończysz jedną czynność wiesz, co robić dalej, czy dopiero zaczynasz się zastanawiać?

Nie chodzi mi o to, że mamy być robocopami, robić wszystko od linijki i za nic w świecie nie odpoczywać (tutaj też nasuwa się od razu pytanie czy mój odpoczynek faktycznie ładuje mi baterie, czy też wysysa ze mnie energię i zjada czas, hmm... może jakiś pościk niedługo na ten temat? :)

Dzisiaj podzielę się z wami kilkoma narzędziami, które mi bardzo pomagają zwiększyć efektywność, ograniczyć do minimum stres związany z „o boże miałam coś zrobić, ale nie pamiętam co” i z „za Chiny się nie wyrobię na czas”, zmieścić w planie dnia i obowiązki, i przyjemności, dążyć do postawionych sobie celów. Koniec gadania, do roboty :)

  1. Ustal priorytety.
    Tak, wiem, bla, bla, pewnie słyszałeś już o tym milion razy, ale, czy kiedykolwiek to zrobiłeś? Nie wiem jak Wam, ale mi to hasło: „ustal priorytety” kojarzy się z czymś nudnym i ciężki. Nic bardziej mylnego. Przedstawiam Ci magiczna tabelkę, nazywa się groźnie Matrycą Eisenhowera, ale jest bardzo prosta w użyciu i raz na zawsze ułatwi Ci weryfikowanie tego czy faktycznie musisz coś zrobić, czy jest to tylko zapchaj dziura, która odciąga Cię od istotnych spraw.



PILNE
NIE PILNE
WAŻNE



NIEWAŻNE






Jeżeli masz do zrobienia dużo rzeczy i nie wiesz co powinieneś zrobić najpierw, wsadź je w tabelkę. Określ swoje zadanie na tych dwóch kryteriach pilne - niepilne, ważne - nieważne. Jak Łatwo się domyślić, pilne i ważne robimy w pierwszej kolejności, zaś nie pilne i nieważne kiedy zostanie nam trochę niezagospodarowanego czasu. To jedna z niewielu sytuacji w których szufladkowanie może przynieść naprawdę wiele korzyści:)

To samo rób z dystraktorami, czyli zadaniami, które spadają na Ciebie nagle. Np.: zawiezienie kogoś kto zemdlał do szpitala jest pilne i ważne, jest zadaniem do wykonania natychmiast. Ale już koleżanka dzwoniąca na ploty jest zadaniem pilnym, ale nie ważnym, możesz je przełożyć na wieczór, kiedy już wykonasz swoją pracę.


  1. To do- list

Posiadanie listy zadań do zrobienia na każdy dzień, jest dla mnie jednym ze skuteczniejszych narzędzi jakie posiadam. Dzięki temu o niczym nie zapominam, wyrabiam się z terminami i nie tracę czasu na zastanawianie się co mam teraz zrobić, po prostu działam. 

Ale moja lista jest trochę niezwykła, bo jest dopasowana indywidualnie do mnie. Wiele razy, próbowałam działać wspomagając się kalendarzem, ale denerwowało mnie to, ze nie mam tam miejsca na rzeczy, które ciężko określić czasowo (słanie łóżka od 7.30 do 7.31 a zmywanie od 15.30 do 15.45, chyba nie), na notatki, pomysły, plany posiłków ect. Dlatego też musiałam ciągać kalendarz, notes i wszędzie walało się pięć tysięcy karteczek i karteluszek.
W końcu stwierdziłam, że dłużej tak być nie może i sama zrobiłam sobie kalendarz idealny. Tutaj macie jego wzór:


Na jednej kartce mam rozpisany, caluteńki dzień, od spotkań, przez zadania i pomysły, po plany obiadowe i ilość wypitych dzisiaj płynów. Do tego mobilizuje mnie aby pamiętać o każdym aspekcie życia, bo w końcu podchodzimy holistycznie ;) Możecie sobie pobrać mój wzór, albo stworzyć coś własnego, co będzie odpowiadało Waszym potrzebom.

Drukuję sobie je w formacie A5 na zapas i noszę w cienkim segregatorze, na końcu mam jeszcze cały wkład kartek w kratkę, aby w razie czego mieć więcej miejsca na notatki. To co już minęło można w każdej chwili wyjąć i wyrzucić, żeby było lżej :).


  1. Energia podąża za uwagą.

Od zawsze byłam urzeczona mocą słów, ale ostatnio odkrywam, że ta moc jest jeszcze większa niż kiedykolwiek mi się wydawało.
Co odpowiadasz kiedy ktoś pyta Cię, czy możesz coś zrobić? Jeśli Twoja odpowiedź to"Spróbuję..." albo "Postaram się..." natychmiast z tym skończ. Dla własnego dobra. Mów w formach "zrobię", "nie zrobię", jak prawi mistrz Yoda: "Do or not do, there is no try". Dlaczego?



Dlatego, że kiedy mówisz, że spróbujesz coś zrobić, albo postarasz się, wysyłasz swojemu mózgowi informacje, że nic się nie stanie gdy nie osiągniesz pożądanego rezultatu, skupiasz się na próbowaniu, a nie na efekcie. Wyobraź sobie siebie kiedy słyszysz "Spróbuj otworzyć okno", a teraz gdy słyszysz "Otwórz okno". Co widzisz? W pierwszym przypadku prawdopodobnie starasz się otworzyć okno, ale nie widzisz go otwartego, w drugim, zdecydowanym ruchem otwierasz okno. 

Oprócz tego co wysyłasz do swojego umysłu, dajesz też zupełnie inny sygnał swojemu otoczeniu niż wcześniej, podejmujesz wyzwanie, zobowiązujesz się do działania, odczuwasz mobilizującą presje do działania kilkadziesiąt procent bardziej efektywnie niż gdy tylko próbujesz.

A nawiązując do tego, ze energia podąża za uwagą, spróbuj powiedzieć "Tak zrobię to" takim tonem i z tak małą uwagą jak typowe "Spróbuje". Nie da się :)

Niby drobiazg, ale zmieniając swoje myślenie na: zrobię, chcę, napiszę itp. Zmienia się i Twoje postępowanie. Mnie ta różnica zszokowała. 

Jeśli któryś ze sposobów na ogarniecie Ci się przydał, lub masz własny, którym chcesz się podzielić daj znać w komentarzu.

PS: Zdjęcia zegarów, Yody i energii nie należą do mnie.


Bywajcie :)



Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia