Trzeba przyznać, że nie jest to zbyt często poruszany temat, jak już to w kontekście kojarzącym się z brakiem manier. Dużo częściej możemy się dowiedzieć jak być perfekcyjną panią domu, i uważam, że to jest świetne, jednak nie oszukujmy się, nieodłącznym elementem każdego spotkania jest moment jego zakończenia i zastanawiam się po prostu co zrobić, aby ten moment nie był dla nikogo krępujący i nieprzyjemny, a goście jeszcze kiedyś do mnie wpadli.
Większość osób wyczuwa moment, w którym wypadałoby się zacząć zbierać, albo pomóc przy sprzątaniu, ale zawsze znajdzie się paru maruderów, dla których impreza dopiero się rozkręca, czas stanął w miejscu, do głowy przychodzą niekończące się opowieści, albo utknęli między przekąskami, deserem, a drinkami. I w tedy pojawia się pytanie: "Jak ich grzecznie wyprosić, aby nie czuli się urażeni i następnym razem też przyjęli zaproszenie."
W Niemczech spotkałam się z całkiem sympatycznym zwyczajem. Sygnałem dla gości, że spotkanie dobiega końca jest moment, kiedy na stole pojawia się anyżówka. Pomaga na trawienie pochłoniętych wcześniej pyszności, a przy okazji w miły i grzeczny sposób kończy przyjęcie. Dla większości jest to pretekst do ostatniego toastu, dla kilku ostatnich osób możliwość spędzenia jeszcze chwili przy ciekawym trunku, ale ogólnie wszyscy wiedzą, że czas powoli się zbierać. Podoba mi się to, że jest to fajny sposób na miłe zakończenie spotkania, a przy okazji nikt nie ma poczucia, że nadużył gościnności, ani że jego gościnność została nadużyta.
Szukałam w internecie sposobów na grzeczne pożegnanie gości, ale większość propozycji opiera się na ostentacyjnym ziewaniu, sprzątaniu albo nawet przebraniu się w piżamę i słania łóżka. Powiem szczerze, że wydaje mi się to po prostu chamskie. Przydałaby się taka polska anyżówka :)
PS: Zdjęcia nie należą do mnie:)