WRITE THAT SH*T DOWN!


Dzisiaj kilka słów o tym dlaczego warto utrwalać swoje myśli.

Opowiem z perspektywy pisania bloga, ponieważ oprócz pobocznych zapisków, jest to miejsce gdzie zbiera się sam ekstrakt.

Nie wiem czy zauważyliście, jak często piszę, że czegoś nie rozumiem. Dla jednych, jest to wstyd i hańba przyznawać się publicznie do własnej niewiedzy i nierozumienia czegoś. Dla mnie, moment w którym przyznam, że czegoś nie umiem albo nie rozumiem, to moment startowy aby tę wiedzę, albo umiejętności, posiąść. 
Im więcej pisze tym bardziej zdaję sobie sprawę ile jeszcze rzeczy, poglądów, zjawisk mam do poznania. Nie wzbudza to we mnie mnie frustracji, wręcz przeciwnie, daje niesamowitego kopa do poznawania świata.
Jeżeli utrwalasz swoje myśli i dzielisz się nimi z innymi otwierają się przed Tobą nowe drzwi. Pojawiają się stanowiska i perspektywy, na które nawet byś nie wpadł. To niesamowicie otwiera głowę.

Kiedy piszesz, czy nagrywasz na dyktafon, swoje przemyślenia, wtedy,  tak naprawdę,  osiągają one spójność merytoryczną. Często dopiero podczas zapisywania czegoś zadaję sobie pytanie: "Ok, ale co JA, tak naprawdę, na ten temat uważam?”. Sama z sobą dyskutuję, rzucam argumenty za i przeciw. Kłócenie się z samym sobą, na papierze, robi w głowie niezłego mindfucka i dla mnie to jest ten moment, w którym rodzą się najlepsze pomysły, padają najważniejsze pytania i buduje się sposób w jaki patrzę na świat. Z tego wychodzi całkiem ( z mojej perspektywy) spójny światopogląd.

Co raz zostaje zapisane, tego nie można wymazać. Mam na myśli coś zgoła innego od użycia korektora, gumki czy klawisza backspace. W naszych głowach działa wiele mechanizmów obronnych, usprawiedliwień i innych rzeczy, które maja na celu sprawić, żebyśmy czuli się ze sobą dobrze, jak najrzadziej czegoś żałowali i mieli wyrzuty sumienia, że czegoś nie zrobiliśmy, albo że postępujemy słusznie. Dopóki o czymś tylko myślimy to w pewnym sensie, nie istnieje, bo nasz umysł zadba o to, żeby podsunąć nam tysiąc powodów, dla których siedzenie z piwem na kanapie jest najlepszym możliwym sposobem na spędzenie piątkowego wieczoru, całej soboty i trzech czwartych niedzieli.

Weźmy nasze plany i marzenia. Dopóki marzę o podróży na Bali, jest to tylko taka chmurka, coś o czym miło myśleć, ale samo myślenie nie zbliża mnie właściwie do niczego konkretnego, szybko o tym zapomnę, w ferworze codziennych obowiązków, i za 15 lat kiedy przyjaciele będą pokazywali mi zdjęcia z wakacji, wspomnę z nostalgią, że tez kiedyś chciałam tam być.


Z kolei jeśli zapisze sobie na liście celów i marzeń, że np. do końca 2017 roku chcę pojechać na Bali i spędzić tam miesiąc. To  mam poczucie, że padło słowo, trzeba zabrać się do roboty i nazbierać na wycieczkę, albo znaleźć prace, w której wyślą mnie w delegację na Bali. Zapisana myśl, w pewnym sensie, staje się materialna.

Mając rzeczy zapisane odciążasz głowę. Zapisywanie trochę przypomina ekspresowe sprzątanie mieszkania. Jak wywietrzysz, szybko ogarniesz i wyniesiesz śmieci to od razu robi się przyjemniej i łatwiej zabrać się za konkretne działania. Kiedy cały bałagan, wszystkie spotkania, zadania, pomysły, które kołaczą Ci się po głowie "zrzucisz" na kartkę, łatwiej będzie Ci osiągnąć laserowe skupienie bez rozpraszających myśli i lęku, że o czymś zapomnisz.

TIP: Kiedy nad czymś pracujesz, zawsze miej pod ręką notes. Gdy zaczniesz odpływać myślami, złap tę myśl, zanotuj ją i wróć do niej po skończonej pracy. 

Prowadząc dziennik masz szansę wrócić do swoich zapisków sprzed jakiegoś okresu czasu, zweryfikować czy coś się w Tobie zmienia, czy i jak zdarzenia z Twojego życia wpłynęły na Ciebie.
Oprócz tego to bardzo ciekawe móc sprawdzić jak się myślało np. 5 lat temu :)

Bywajcie :)



Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia